Na poniższej mapie zaznaczono miejsca, które warto zobaczyć w Parku Narodowym Teide. Do większości z nich można dojechać drogą TF-21 biegnącą przez Las Cañadas del Teide, choć są i takie, które wymagają krótkiego spaceru, aby do nich dotrzeć i nacieszyć się tym wulkanicznym krajobrazem w całej jego okazałości. 2.
Rezerwując bilety na Kolejkę linową na Teide zapewniasz sobie lot nad kraterami i rzekami lawy oraz że nie stracisz możliwości wjechania na Teide ani rozkoszowania się wspaniałymi widokami, jakie oferuje wulkan, ponieważ rezerwacja biletów Kolejki linowej na Teide przez Internet gwarantuje Ci miejsce w kabinie w konkretnym przedziale
W rolach głównych Wulkan Teide Teneryfa oraz:-wulkan El Teide i 29 urodziny Rafała-przejechaliśmy wyspę na wskroś- przez wulkan- od Puerto de la Cruz do Costa del Silencio-Montana Amarilla* i skalne półki-Montana Roja i plaża nudystów La Tejita-Playa el Medano czyli najlepsze burgery na plaży surferów
Miasta w Hiszpanii. Park Narodowy Teide - kupuj bilety online. Czytaj recenzje, sprawdzaj godziny otwarcia i czytaj wskazówki dojazdu do Park Narodowy Teide.
Komunikacja miejska na Teneryfie jest bardzo dobrze rozwiązana, a autobusy dojeżdżają nawet pod wulkan del Teide. Najtańszym sposobem na korzystanie z komunikacji na Teneryfie jest wykupienie na lotnisku karty (ok. 2 euro), doładowanie jej i następnie płacenie nią za przejazdy. Teneryfa na własną rękę – zwiedzanie
Telf. 922 290 129 - 922 290 183 ; Fax: 922 244 788. e-mail: teide@oapn.mma.es. Podanie w formie maila należy wysłać nie później niż na 7 dni przed planowanym wejściem na szczyt. Ja zrobiłam to na ponad 2 tyodnie przed przyjazdem i zgodę dostałam w ciągu 3 dni roboczych.
. Pico del Teide, czyli najwyższy szczyt Teneryfy, a także całej Hiszpanii góruje nad całą wyspą. Jeśli chcecie się przekonać, dlaczego warto chociaż na chwilę porzucić plaże na wybrzeżu i zobaczyć jak bardzo zróżnicowany jest krajobraz Teneryfy, to czytajcie dalej. Trasa wiedzie przez Park Narodowy Teide, startujemy z Playa de la Americas przed południem, kończymy wieczorem w San Cristobal de la Laguna i z powrotem autostradą wracamy do Las Americas. Trasę oczywiście można realizować w odwrotnym kierunku, ale my polecamy ten opisywany w poniższym artykule. Jeśli północ Teneryfy jest zachmurzona (na południu w zasadzie nie ma pochmurnych dni) gwarantuje to nam piękne widoki w drugiej połowie trasy, ale nie uprzedzajmy faktów. Po kolei. Jadąc z Playa de la Americas udajemy się do miejscowości Vilaflor, gdzie wjeżdżamy na trasę TF-21. Będziemy nią jechać przez cały PN i to wzdłuż niej znajdują się najciekawsze miejsca. Trasa jest dobrze oznaczona i jeśli zobaczycie znak oznaczający punkt widokowy (mirador) – warto się zatrzymać. Od Las Americas cały czas jedziemy w górę, w Vilaflor jesteśmy już mniej więcej na wysokości 1500 m Wspinamy się dalej i po minięciu 2000 m wjeżdżamy na teren Parku Narodowego. Tam jedziemy! Park Narodowy Teide obejmuje obszar kaldery Las Cañadas. Kaldera to zagłębienie, które tworzy się na skutek silnej erupcji wulkanu, kiedy jego szczyt jest po prostu rozrywany. Kaldera na Teneryfie jest jedną z największych na świecie i ma ok. 15 km średnicy! Sama kaldera jest w zasadzie płaska. W jej obszarze znajduje się kilka stożków wulkanicznych, w tym najwyższy, czyli Pico del Teide, który znajduje się na wysokości 3718 m i jest jednocześnie najwyższym szczytem Hiszpanii. Pico del Teide jest typowym stratowulkanem, tzn. górą w kształcie stożka utworzoną z zastygłej lawy. Lawa, która się z niego wydobywała była na tyle lepka, że nie rozlewała się na dużej powierzchni, tylko szybko zastygała tworząc coraz wyższy stożek. Ostatnia erupcja miała miejsce w 1909 roku i od tamtej pory wulkan uznawany jest za uśpiony. Szczyt wygląda zjawiskowo i widać go z każdego punktu trasy. Długie proste i płaskie drogi Wzniesienia będące brzegiem kaldery Pierwszym punktem, którego nie możecie ominąć są Roques de García, czyli nietypowe formacje skalne. Wokół skał wije się, podobno niezbyt trudny, szlak pieszy o długości ok. 4km. Przed skałami znajduje się wygodny parking, na którym możecie zostawić auto i ruszyć na podziwianie tych niesamowitych iglic. Skały te cały czas się zmieniają i niewykluczone, że za jakiś czas niektóre z nich po prostu „przewrócą się”. Po drugiej stronie trasy znajduje się hotel Parador, informacja turystyczna, a także restauracja. Roques de García Roques de García Stamtąd już niedaleko do dolnej stacji kolejki Teleferico, którą można wjechać prawie na sam szczyt Pico do miejsca, które nazywa się La Rambleta. Bilet w dwie strony kosztuje niemało, bo aż 26 EUR, ale naprawdę warto dostać się na górę, bo widoki są nieziemskie! W zależności od kierunku wiatru czuć charakterystyczny zapach siarki – znak, że wulkan nie wygasł i nadal wydobywają się z niego opary. Z samej La Ramblety, tuż przy stacji kolejki doskonale widać kształt, jak tworzy kaldera. Można poprzestać na podziwianiu widoków z górnej stacji i zjechać na dół, ale bardzo polecamy wycieczki pieszymi szlakami wokół szczytu. Na mapce powyżej są zaznaczone kolorem zielonym i niebieskim. Prowadzą do punktów widokowych, z których przy sprzyjających warunkach pogodowych widać wszystkie pozostałe wyspy archipelagu! My przeszliśmy trasą koloru zielonego do punktu widokowego Pico Viejo. Na zdjęciach możecie zauważyć La Gomerę i La Palmę, El Hierro niestety było pod chmurami. Po dotarciu na koniec ścieżki niebieskiej przy ładnej pogodzie widać Gran Canarię, Fuerteventurę i Lanzarote. Trasy nie są zbyt skomplikowane i są wyłożone kamieniami. W zasadzie jedyną, ale bardzo znaczącą trudnością jest wysokość. W tym miejscu jesteśmy już ponad 3550 m n. p. m. Nie mam jakiejś fantastycznej kondycji, nie jestem też największym cieniasem jeśli chodzi o piesze wędrówki, ale pokonanie ścieżki do Pico Viejo było dla mnie nie lada wysiłkiem! Rozrzedzone powietrze powodowało, że co kilkanaście – kilkadziesiąt kroków robiłam przystanki na pobliskich skałach, żeby złapać oddech. Na drugi szlak już po prostu zabrakło mi sił. Trasy nie są długie, przejście każdej z nich zajmuje około 30 min. w obie strony, ale mierzcie siły na zamiary i nie porywajcie się z motyką na słońce. Szlak na Pico del Teide Widok z La Ramblety – widać kalderę Szlak na Pico del Teide Cukier! Planując wycieczkę na Pico del Teide i w ogóle do PN Teide warto wziąć pod uwagę fakt, że na górze temperatura może być znacząco niższa niż na wybrzeżu. Na Teneryfie byliśmy w styczniu, w Playa de la Americas było w tym czasie około 21-23 st., na terenie PN (powyżej 2000 m n. p. m.) już około 13 st. i silny wiatr, a na górnej stacji kolejki pod Pico tylko 2 st. powyżej zera i śnieg! Trasa oznaczona na żółto to Telesforo Bravo i wiedzie na sam szczyt jest limitowane i trzeba mieć specjalne pozwolenie, aby wejść na górę. Pozwolenie jest darmowe, wydaje się je na konkretny dzień i godzinę i można je załatwić online. Trasa podobno nie należy do najłatwiejszych, w szczególności w porównaniu z trasami zieloną i niebieską. My mieliśmy pozwolenie, ale w styczniu trasa była zamknięta ze względu na zalegający śnieg i lód. Ciekawą alternatywą dla skorzystania z kolejki jest wędrówka piesza. Na szczyt można dostać się ścieżką oznaczoną numerem 7 przez Montaña Blanca. Szlak zaczyna się przy trasie TF-21 około 2 km za zjazdem na parking przy dolnej stacji Teleferico. Wejście podobno zajmuje od 4 do 5 godzin. Można je połączyć z noclegiem w schronisku Altavista del Teide i stamtąd przed wschodem słońca ruszyć na szczyt Teide. Przy nocowaniu w schronisku nie trzeba mieć dodatkowego pozwolenia. Z góry przy wschodzie słońca rozciąga się wyjątkowy widok, bo cień Pico del Teide kładzie się na oceanie. Brzmi to naprawdę kusząco! Lornetka – jeden z fajniejszych (i tańszych) gadżetów ostatnio! W oddali majaczy La Palma i La Gomera Spod szczytu ruszamy dalej na północny-wschód. Co kilka kilometrów zatrzymujemy się w punktach widokowych, bo Teneryfa serwuje nam widoki jak z innej planety. Raz krajobraz marsjański, raz księżycowy, niezapomniane wrażenia. Docieramy do El Portillo, gdzie droga się rozwidla. Jadąc dalej TF-21 dotrzemy do Puerto de Santa Cruz. My skręcająmy w prawo w TF-24 i jedziemy w stronę La Laguny. Słońce skłania się ku zachodowi, cienie się wydłużają, widoki na trasie robią się jeszcze piękniejsze. Po drodze mijamy obserwatorium astronomiczne – Teide Observatory. Brak zanieczyszczeń i dużych skupisk sztucznego światła oraz fakt, że obserwatorium znajduje się na wysokości ok. 2500 m n. p. m. (przy czym poziom chmur utrzymuje się mniej więcej na 1500 m n. p. m.) sprawiają, że to jedno z trzech najlepszych miejsc do obserwacji nieba na świecie (pozostałe znajdują się w Chile i na Hawajach). Budynki obserwatorium na tych pustych terenach, jak dla mnie wyglądają jak z Gwiezdnych Wojen. Żałuję, że dopiero po powrocie dowiedziałam się, że to miejsce można zwiedzać! Wycieczki z przewodnikiem (po angielsku, niemiecku i hiszpańsku) odbywają się 3 dni w tygodniu raz dziennie, a bilety (aż 21 EUR – uchhh!) można kupić on-line. Obserwatorium astronomiczne na Teneryfie Pico & Clio Jedziemy dalej, ciągle w dół. Poniżej majaczą chmury, pięknie oświetlane przez coraz niżej położone słońce. Wyglądają jak wielkie mięciutkie pierzyny. Wydaje się, że zaraz w nie wjedziemy, ale jedziemy i jedziemy, a one cały czas są przed nami. Moim zdaniem, właśnie ze względu na te chmury warto startować od strony Vilaflor. Okolica się zmienia, tutaj jest już sporo zielonych drzew, zupełnie inaczej niż na przesuszonym południu. W końcu znajdujemy się na poziomie chmur, wjeżdżamy w mgłę. Zaczyna siąpić deszcz. Oboje czujemy się jak w Twin Peaks. Brakuje tylko agenta Coopera i ciasta wiśniowego. Na zewnątrz jest tak wilgotno, że sprzęt fotograficzny jest cały mokry, więc szybko robimy zdjęcia i wracamy do auta. To jest moje ulubione zdjęcie! To chmury czy wzburzone morze? Welcome to Twin Peaks Pogoda na Teneryfie mnie fascynuje. Im niżej jesteśmy, tym bardziej pada. Jak wyjeżdżaliśmy rano z Las Americas było piękne słońce. Na płaskowyżu Las Canadas zero chmur, a tutaj leje deszcz. Zjeżdżamy na południe w stronę autostrady TF-1 i oczywiście przestaje padać. Pisał już o tym Wojażer: w ciągu jednego dnia podczas tej wycieczki doświadcza się 4 pór roku: lata na południu, wiosny na płaskowyżu, jesieni w trakcie powrotu i zimy na szczycie Pico del Teide. To wyjątkowe doświadczenie, polecamy! Podstawowe informacje o Teneryfie znajdziecie w naszym poradniku dla żółtodziobów, czyli Teneryfa 101, a pozostałe wycieczki tutaj: wioska Masca, Los Gigantes i Garachico, miasteczka północnej Teneryfy: La Orotava, La Laguna i Icod de los Vinos oraz piramidy w Guimar, Candelaria i Santa Cruz de Tenerife.
Po 4 czwartej nad ranem budzą nas odgłosy naszych chińskich współlokatorów. Schronisko Altavista powoli pustoszeje (o tym jak do niego dotarliśmy przeczytacie tutaj). Każdy chce zdążyć na wschód słońca podziwiany z krateru wulkanu. Szybko pakujemy plecaki i ruszamy na szczyt. Z jednej strony nieba jeszcze widać gwiazdy, a z drugiej delikatnie wychyla się Jutrzenka. Mimo to na ścieżce niemal kompletna ciemność. Poniżej zdjęcie bez i z lampą, tak dla porównania. Włączamy latarkę i ruszamy. Organizm potrzebuje trochę czasu żeby na nowo przyzwyczaić się do wysiłku na takiej wysokości. Po około godzinie docieramy do górnej stacji kolejki, a stamtąd już prosto na szczyt. Ostatni odcinek jest najtrudniejszy. Odpoczywamy co kilkadziesiąt metrów żeby złapać oddech. Powietrze jest coraz rzadsze. A silny wiatr roznosi nad ziemią opary siarki. Po niespełna godzinie dochodzimy do krateru. Z góry rozprzestrzenia się oszałamiający widok na ocean i sąsiednie wyspy… Słońce wyłania się zza horyzontu. Jesteśmy ponad chmurami, na samym czubku Teneryfy. W tym miejscu czas jakby się zatrzymał. A skoro już wiecie, że udało nam się dojść na szczyt, pora na zbiór praktycznych informacji. Teide jest jednym z najpotężniejszych i trzecim pod względem wielkości wulkanem na świecie. Tym samym czyni to go najwyższym szczytem nie tylko Wysp Kanaryjskich, ale i Hiszpanii. Mierzy sobie prawie 4 kilometry wysokości, a dokładniej 3717 m Jeśli więc chcemy się z nim zmierzyć, warto wiedzieć o kilku istotnych rzeczach. Po pierwsze i chyba najważniejsze, pozwolenie na wejście! Bez tego na szczyt ani rusz. Krater wulkanu ma bowiem ograniczoną powierzchnię i w jednym czasie może pomieścić określoną liczbę osób. Na bramkach przy górnej stacji kolejki stoją strażnicy, którzy weryfikują posiadanie zgody. Można ją uzyskać drogą internetową, składając bezpłatny wniosek o tutaj. Warto zaplanować to wcześniej, ponieważ miejsca są rezerwowane z około miesięcznym wyprzedzeniem. Teraz mamy 29 lipca, a najbliższy wolny termin to 18 września i to tylko w godzinach 15-17. Istnieje więc mała szansa, żeby zdążyć na ostatni zjazd kolejką około godziny 16. Wadą jest też to, że można zarezerwować jedno takie wejście na tydzień. Jeśli ktoś jest zdeterminowany może spróbować zapisać się na jeden termin podając dane z dowodu, a na drugi z paszportu. Podobno niektórym sie to sprawdziło. Niemniej trzeba sporo wcześniej określić nie tylko termin, ale i przedział godzinowy, który wybieramy. Poniżej ich podgląd. Istnieje jednak pewien sposób na zdobycie szczytu bez pozwolenia. Jednak on też wiąże się z wcześniejszą rezerwacją… Chodzi o nocleg w schronisku Altavista, które znajduje się około godziny drogi od krateru. Wolne terminy możemy sprawdzić klikając tutaj. Poniżej przykładowa dostępność na sierpień. Cena to 25 euro od osoby za noc (można spędzić tylko jedną noc pod rząd) lub 21 euro poza sezonem od niedzieli do czwartku. Co z zagubionymi wędrowcami, dla których zabrakło miejsc? Niektórzy twierdzą, że nie ma możliwości przenocowania w schronisku bez rezerwacji. My jednak widzieliśmy dwie osoby, które spały na podłodze w przedsionku, więc istnieje szansa, że w wyjątkowych okolicznościach jest taka możliwość. Przyjęło się, że goście schroniska automatycznie otrzymują pozwolenia na wejście. W praktyce wygląda to tak, że po prostu nikt ich nie sprawdza. Jedyny warunek to aby opuścić teren objęty ograniczeniami przed godziną 9, gdyż wtedy zamykane są bramki i pojawiają się strażnicy. Żeby więc zdążyć, należy wyjść ze schroniska bardzo wcześnie (około 5), dlatego trzeba pamiętać o latarkach! Warto też sprawdzić o której godzinie wschodzi słońce, bo głupio byłoby przegapić takie widowisko. Samo schronisko otwierane jest o 17, a zamykane o Natomiast meldować należy się nie później, niż o godz. 22. Niektóre źródła mówią, że do zameldowania potrzebne jest xero dowodu, jednak w naszym przypadku pan sam zeskanował sobie nasze dokumenty. W budynku znajduje się kilka pokoi i ponad 50 miejsc do spania. Każde z piętrowych łóżek wyposażone jest w ciepłą pościel, dzięki czemu nie trzeba taszczyć śpiwora na szczyt. Znajdziemy tam też całkiem dobrze wyposażoną kuchnię (czajniki, kuchenki, mikrofalówki, sztućce, naczynia, garnki etc.). Jednak trzeba być wyposażonym we własne jedzenie, ponieważ w schronisku znajduje się tylko automat z kawą, napojami i słodyczami (przykładowe ceny: baton 3 euro, woda 0,5 l za 3 euro oraz cola 4 euro). Jeśli chodzi o wodę to jest to kwestia dyskusyjna. Ostrzeżenia przy zlewach głoszą, że nie nadaje się ona do picia, jednak kilku śmiałków napełniało nią swoje kubki. Podobno w całej Teneryfie nie powinno pić się wody z kranu, ale niektórzy twierdzą, że to zwyczajna propaganda. My piliśmy i nic nam nie było, chociaż akurat w schronisku mieliśmy swoje zapasy. No wiecie, wkoło pełno siarki, pod ziemia lawa, kto wie jaką drogę ta woda przepłynęła. W łazienkach znajdują się umywalki, ale nie ma pryszniców. Ach no i Wi-Fi! Przez kwadrans można z niego korzystać za darmo, a potem można wykupić sobie internetowy pakiet (ok 1euro za 20 min). Za opłatą dostępne są także komputery. Co ważne w pokojach nie ma działających kontaktów, toteż telefon najłatwiej naładować na korytarzu lub w kuchni. Kolejna kwestia to transport. Jeśli zdecydujemy się na dojazd wynajętym samochodem możemy skorzystać z bezpłatnych parkingów. Największy z nich znajduje się przy dolnej stacji kolejki. Możemy tam także dojechać autobusem, jednak warto pamiętać, że kursuje on tylko raz dziennie. Według danych z czerwca 2016, z Costa Adeje o odjeżdża linia nr 342, a kwadrans później z Los Cristianos. Powrót należy zaplanować na Natomiast z Puerto de La Cruz wyjedziemy o i wrócimy o 16, linią nr 348. Przed podróżą warto jednak sprawdzić, czy podane godziny są aktualne. Można to zrobić na stronie przewoźnika – TITSA. Przejazd do Parku Narodowego Teide jest na tyle komercyjny, że niestety nie obejmują go zniżki dla posiadaczy karty Bonobus. Bilet w jedną stronę kosztuje około 12 euro. Przy jednoczesnym zakupie biletu powrotnego cena ta maleje. To na jakim przystanku wysiąść, zależy od tego, jak planujemy dostać się na szczyt. Kolejką, czy na piechotę? Jeśli wybierzemy pierwszą opcję, należy zatrzymać się przy dolnej stacji kolejki Teleferico. Tam też możemy kupić bilety na przejazd. Jednak jeśli chcemy uniknąć stania w długich kolejkach warto zrobić to przez internet o tutaj. Cena za przejazd w jedną stronę to ok 12-13 euro, w zależności od godziny. Dzieci do 13 roku życia płacą o połowę mniej. Pierwsza kolejka w stronę krateru odjeżdża o 9, a ostatnia o 16, w lecie natomiast o 17. Jeśli chodzi o zjazd, to ostatnią szansą jest kurs przed godziną 17. Całość trasy zajmuje niecałe 10 minut, więc do woli można podziwiać piękne widoki. W tym czasie pokonuje się ponad kilometrową różnicę wysokości, przy dystansie prawie 3 kilometrów. Z górnej stacji kolejki, czyli La Ramblety, na szczyt prowadzi szlak nr 10 (Telesvoro Bravo). Na jego przejście trzeba liczyć około 40 minut, podejścia są dość strome, a powietrze rzadkie. Dla tych, którzy zdecydują się wejść na wulkan o własnych siłach, kilka informacji na temat szlaków. Poniżej podgląd, a pod linkiem wersja w lepszej rozdzielczości. My wybraliśmy szlak nr 7, który rozpoczyna się 2 kilometry na wschód od dolnej stacji kolejki. Tam też znajduje się parking, natomiast jadąc autobusem, wystarczy powiedzieć kierowcy, aby zatrzymał się na przystanku Montana Blanca. Biegnący tamtędy szlak okrąża górę o tej właśnie nazwie i prowadzi widokową trasą przez jajka, a następnie jaja Teide, aż do schroniska Altavista. Warto jest się tam zatrzymać i odpocząć lub tak jak my zostać na noc, aby najcięższy odcinek pokonać w pełni sił. Ze schroniska do górnej stacji kolejki dochodzi się szlakiem nr 11 w około pół godziny. Mniej więcej w połowie drogi, zbaczając ze ścieżki, można spotkać ukrytą jaskinię śnieżną, o której pisaliśmy tutaj. Po zdobyciu szczytu można wrócić np. szlakiem nr 11 przez punkt widokowy Pico Viejo lub zjechać na parking kolejką. Na koniec jeszcze lista rzeczy o których należy pamiętać: wygodne buty, olejek do opalania (filtr co najmniej 30), nakrycie głowy, okulary przeciwsłoneczne, ciepłe i chroniące od wiatru ubrania, latarka (najlepiej czołówka), zapas wody (ok 2-3 litry na głowę), dowód tożsamości i potrzebne pozwolenia oraz coś do jedzenia (batony, konserwy, gorący kubek etc.). Poza tym warto uzbroić się w trochę cierpliwości i być wyrozumiałym dla swojego organizmu. Trzeba pamiętać, że każdy inaczej reaguje na taki wysiłek. Jeśli więc ktoś zauważy objawy choroby wysokogórskiej, takie jak mdłości, ból lub zawroty głowy, powinien zrezygnować z dalszej wspinaczki. My na szczęście zaaklimatyzowaliśmy się w miarę szybko i bez większych kłopotów mogliśmy delektować się urokami wulkanu. Wysiłek duży, ale wrażenia niesamowite. Widoki znad chmur i zapach siarki, na długo pozostają w pamięci. Każdemu gorąco polecam!
Majestatyczny El Teide. Piekielna Góra – jak zwali go Guanczowie żyjący przed wiekami na wyspie – jest wciąż aktywny. Krajobraz wokół wulkanu przypomina o ogromnej nieokiełznanej sile drzemiącej w głębi naszej planety. Guanczowie wierzyli, że we wnętrzu wulkanu uwięziony jest za swe przewinienia demon Guayota. Leżący w głębi pięknej Teneryfy jest widoczny z odległości dziesiątek mil od wyspy i nie sposób go pominąć w trakcie rejsu po Wyspach Kanaryjskich. Spis treściPico del Teide – informacje ogólnePark Narodowy TeideDojazd na wulkan Teide autobusemWjazd na Teide wynajętym samochodemPoczątek wyprawy: Santa Cruz de la TenerifeKraina sosny kanaryjskiej: Las LagunetasMarsjańska sceneria: równina Las Cañadas del TeideKolejka linowa „Teleferico del Teide” Pico del Teide – informacje ogólne To typowy stratowulkan, czyli góra w kształcie stożka powstała w miejscu erupcji. Stratowulkany charakteryzują się dużym kątem nachylenia zboczy. Wiele z najbardziej spektakularnych gór na świecie to stratowulkany, czego nie można odmówić również Teide, który jest trzecim pod względem wysokości wulkanem świata – sięga 3718 m co czyni go też największym wzniesieniem w Hiszpanii. To, co możemy zobaczyć, stanowi w rzeczywistości tylko część tej potężnej góry, której blisko połowa znajduje się pod powierzchnią oceanu – wulkan liczy ponad 7500 metrów od dna morza. Wulkan ukształtował Teneryfę w jej obecnym kształcie. Od 1954 roku jest objęty ochroną w ramach Parku Narodowego Teide, który w 2007 został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO. Park Narodowy Teide Park Narodowy Teide to największy park na Wyspach Kanaryjskich i popularny cel wycieczek dla wszystkich zwiedzających Teneryfę. Zajmuje 18 900 ha powierzchni, obejmuje nie tylko wulkan z jego ogromną kalderą liczącą 15 km średnicy, ale również otaczający go piaszczysty płaskowyż Las Cañada. Rzadko porośnięta suchymi krzakami równina Las Cañada w wielu miejscach wydaje się zupełnie pozbawiona życia. Czy tak właśnie wyglądała nasza planeta u zarania dziejów? „Parque Nacional del Teide” chroni niezwykły skarb geologiczny. Zastygłe strumienie lawy i rozmaite formacje skalne robią wrażenie jakby ostatnia erupcja wulkanu była bardzo niedawno. W istocie ostatni wybuch wulkanu miał miejsce w 1909 roku, a poprzedni w 1706 roku – została wówczas zniszczona wioska i port Garachico. Obecnie Teide jest wciąż uważany za czynny wulkan. Zimą stożek wulkanu pokrywa się śniegiem, który przez długi czas zalega w szczelinach skalnych również na płaskowyżu – jadąc tutaj autobusem lub samochodem w styczniu można dostrzec niewielkie skupiska zmrożonego śniegu, kryjące się w zacienionych miejscach. Natomiast wiosną surowa sceneria wokół wulkanu pokrywa się dywanem drobnych, kolorowych kwiatów o delikatnych zapachach. Dojazd na wulkan Teide autobusem Teneryfa pokryta jest siatką sprawnej komunikacji publicznej – większość ruchu odbywa się wokół wulkanu Teide, wzdłuż wybrzeży wyspy. Tylko dwie linie autobusowe – 342 i 348 – docierają w głąb równiny Las Cañada. Korzystają z nich często pracownicy parku. Na wulkan można najtaniej dostać się miejskim autobusem, który kursuje z Puerto de la Cruz na północy wyspy (lina 348) lub z Los Cristianos na południ wyspy (linia 342). Autobusy te kursują raz dziennie i obowiązują na nie osobne bilety niż na pozostałe trasy. Ze stolicy wyspy Santa Cruz de la Tenerife najlepiej dostać się najpierw do Puerto de la Cruz – połączeń nie brakuje, a autobusy kursują często na tej trasie. Należy jednak wyjechać dość wcześnie, np.: Santa Cruz (Intercambiador) – linia 102 – odjazd 7:25 – Puerto de la Cruz (Estación) (1 h) Puerto de la Cruz (Estación) – linia 348 – odjazd 9:30 – Las Cañadas del Teide (1h 40 min) Większość autobusów na Teneryfie kursuje tak samo we wszystkie dni tygodnia. Rozkład jazdy autobusów można sprawdzić na stronie Wjazd na Teide wynajętym samochodem Ze stolicy Teneryfy niewątpliwe szybciej niż autobusem mamy szansę dostać się wynajętym samochodem. Trzeba jednak liczyć się z tym, że pięknych miejsc i pokus do zatrzymania się, aby zrobić zdjęcia będzie po drodze bardzo wiele! Odległość z centrum Sanata Cruz do parkingu pod kolejka linową na szczyt wulkanu wynosi zaledwie ok. 60 kilometrów, jednak różnica wysokości wynosi aż 2330 metrów – podróż krętymi drogami z wybrzeża w głąb wyspy może być jedną z największych atrakcji podczas pobytu na Wyspach Kanaryjskich. Wszystko to za sprawą niesamowicie zmieniającego się krajobrazu. Półtoragodzinna podróż samochodem prowadzi przez cztery różne strefy klimatyczne. Początek wyprawy: Santa Cruz de la Tenerife Wyruszamy z Santa Cruz de la Tenerife, które leży na północno-wschodnim wybrzeżu wyspy. Miasto leży w strefie klimatu subtropikalnego, z całorocznym okresem letnim (typ półpustynny). Położenie na wybrzeżu znacząco łagodzi klimat – średnia roczna temperatura wynosi ponad 24 stopnie w dzień oraz 18 stopni w nocy. W najchłodniejszych miesiącach w roku, jakimi są styczeń i luty, średnia temperatura jest niewiele niższa od całorocznej – około 21 stopni w dzień i 15 w nocy. Opady śniegu, jak i mróz nigdy nie wystąpiły. Nie bez powodu więc mówi się, że Wyspy Kanaryjskie to jeden z najlepszych zakątków do życia dla człowieka. Więcej na ten temat pisaliśmy w artykule 4 niezwykłe fakty o Wyspach Kanaryjskich – poznaj sekrety Wrót Atlantyku. Najbliższą wypożyczalnię samochodów znajdziemy pod samym portem jachtowy „Marina Santa Cruz”, ceny całodniowego wynajmu są dość przystępne, zwłaszcza, gdy wybieramy się na wyprawę w kilka osób. Wyjeżdżając z Santa Cruz kluczowe znaczenie dla naszej wyprawy będzie miała nie tyle odległość od miasta, lecz wysokość, na jakiej się znajdujemy – póki nie przekroczymy bariery 1000 m krajobraz wokół nas będzie zdominowany przez subtropikalny suchy klimat wybrzeża. Kraina sosny kanaryjskiej: Las Lagunetas GPS podpowiada zwykle trzy trasy, lecz zdecydowanie najlepiej wybrać tę prowadzącą przez Las Lagunetas – pełną zieleni wyżynę, krajobraz składający się głównie z lasów, zdominowany przez łagodnie falujące wzgórza i głębokie wąwozy. Gdy przekroczymy 1100 m. n. p. m. wijącą się serpentynami drogę otoczy piękny las składający się głównie z sosny kanaryjskiej, która jako gatunek subtropikalny świetnie się tu czuje. Las Lagunetas jest pięknym rejonem na rekreacyjne wyprawy piesze i rowerowe. W miarę, gdy jesteśmy coraz wyżej (1500 m) w powietrzu pojawia się coraz więcej wilgoci, a przy odrobinie szczęścia możemy spotkać nawet kilka kropli deszczu. Marsjańska sceneria: równina Las Cañadas del Teide Gdy tylko wzniesiemy się ponad granicę chmur – mniej więcej na wysokości 2000 m – las nagle znika, a przed nami roztacza się coraz bardziej pustynny krajobraz, którego surowość znacznie kontrastuje z bujną zielenią Las Lagunetas. Mniej więcej w połowie drogi z Santa Cruz wjeżdżamy na teren równiny Las Cañadas del Teide. Podobieństwo między warunkami środowiskowymi i geologicznymi Parku Narodowego Teide a warunkami planety Mars uczyniło tę enklawę wulkaniczną punktem odniesienia dla badań związanych z czerwoną planetą. Równina Las Cañadas jest miejscem testowania instrumentów, które będą podróżować na Marsa i poszukiwać na nim śladów życia. Droga w stronę wulkanu, który co jakiś czas wyłania się zza zakrętów, biegnie przez zastygłe strumienie lawy i rozmaite formacje skalne, które razem tworzą imponujący zestaw kolorów i kształtów – świat iście z innej planety! Kolejka linowa „Teleferico del Teide” Samochodem docieramy do parkingu leżącego na wysokości 2348 m, dolna stacja kolejki górskiej, którą można wjechać na szczyt, leży kilkanaście metrów wyżej. Znajdziemy tu kawiarnię z rozległym tarasem widokowym, z którego możemy podziwiać ogromną kalderę leżącą u stóp wulkanu. Można spędzić tu czas w oczekiwaniu na wjazd na górę, ponieważ jeśli tylko nie przyjechaliśmy z samego rana – trochę poczekamy. Kolejka linowa na Teide zabiera na raz 44 osoby, odjeżdża, co ok. 10 minut. Bilety można kupić na miejscu, ale wówczas musimy poczekać na swoją kolej na wjazd – mogą to być nawet dwie godziny. Na szczęście bilety można kupić online, lecz wówczas trzeba mieć pewność, że zdążymy dotrzeć na wykupioną godzinne odjazdu. Oczywiście istnieje też inna droga – wejść do góry o własnych siłach, ale to już prawdziwa górska wyprawa wymagająca odpowiedniego przygotowania, czyli zupełnie inna historia. Czas oczekiwania na wjazd można spędzić nie tylko w kawiarni – warto wybrać się choć na krótki spacer po równinie otaczającej wulkan. Równina Las Cañadas poprzecinana jest szlakami i ścieżkami, które przemierzają turyści, którzy przyjechali w ten rejon na dłużej. Jest to też rejon chętnie odwiedzany przez zaawansowanych cyklistów – jazda w takim „marsjańskim” terenie wymaga nie tylko odpowiedniego sprzętu, ale również techniki jazdy i oczywiście nieprzeciętnej kondycji. Gdy już ruszymy kolejką linową w górę w ciągu zaledwie 8 minut wzniesiemy się na wysokość aż 3555 metrów. Jest tam zdecydowanie chłodniej, a powietrze odczuwalnie rzadsze. Przy dobrej widoczności z górnej stacji kolejki można dostrzec inne z wysp: Gran Canarię oraz Gomerę, pozostałe stożki wulkaniczne leżące obok Teide, jego potężną kalderę, a także pospacerować wytyczonymi szlakami. Widok jest oszałamiający – jak gdyby oglądało się Ziemie tuż po jej narodzinach… Kolejka górska nie zabiera nas na sam szczyt wulkanu, do którego z górnej stacji pozostało niecałe 200 metrów. Wydaje się, że to niewiele, szczyt wydaje się być blisko, ale w tych warunkach jest wyprawa tylko dla osób, które planowały ją od dłuższego czasu. Aby wejść na szczyt potrzebne jest pozwolenie od władz parku, które należy rezerwować nawet kilka tygodni przed przyjazdem tutaj – na ostatni odcinek szlaku może bowiem wejść ograniczona ilość osób jednocześnie. Jednak sam przyjazd do tego miejsca – podróż z wybrzeża Teneryfy do wulkan u Teide – nawet jeśli nie zamierzamy wspinać się na krater, jest niesamowitą przygodą, spotkaniem z żywiołem, który niczym demon Guayota, drzemie w głębi ziemi. Wyprawy na wulkan Teide nie zabraknie na naszym kolejnym rejsie po Wyspach Kanaryjskich.
!!! WYCIECZKA DOSTOSOWANA DO WYMOGÓW SANITARNYCH, prowadzona w małych grupach !!! Dlaczego usunęliśmy kolejkę Teleférico del Teide z programu wycieczki? W skrócie – zdrowie, bezpieczeństwo i samopoczucie turystów a także i nasze – nie chcemy mieć wyrzutów sumienia i koszmarów po nocach – wolimy spać spokojnie, jeżeli ktoś chciałby ryzykować swoim życiem w przyszłości, to niech to robi ewentualnie na własną rękę, my za wiele rzeczy się dowiedzieliśmy – może będziemy mieli mniej osób na wycieczkach, a może i nie, ale za to będziemy mogli się uśmiechać i spać spokojnie :) i nasi turyści też :)) Sami organizujemy nasze wycieczki po Teneryfie i sami je prowadzimy - nie siedzimy za biurkiem i nie wysyłamy przypadkowych osób „jako przewodników” – nie chcemy mieć nikogo na sumieniu. Bardzo duży turoperator TezTur dla turystów rosyjskich, litewskich, łotewskich i estońskich już wcześniej usunął kolejkę Teleferico del Teide ze swojej oferty i odradza wjazd nią już od 2017 r. Jeżeli ktoś chciałby medycznie się podszkolić to polecamy lekturę - “Altitude Deseases” (MERC Manual, Professional Version – Andrew M. Luks, MD, Professor, Division of Pulmonary, Critical Care, and Sleep Medicine, University of Washington – 2018), amerykańskie wydawnictwo Merc słynie podręczników medycznych, które są czytane na całym świecie od studentów tego fachu po specjalistów z danych dziedzin medycyny, - „Outdoor Action Guide to High Altitude: Acclimatization and Illnesses” (University of Princeton, Rick Curtis, Director of Outdoor Action Program – 1995) jest to opracowanie powstałe na Uniwersytecie Princeton w ramach programu aktywnego wypoczynku, - „Altitude Sickness” (Wikipedia – 2018) wersja angielska, która jest dokładniejsza od polskiej, - "Wybrane stany zagrożenia zdrowia i życia związane z przebywaniem na dużej wysokości" (Tomasz Janus - Specjalistyczny Zespół Ratownictwa Medycznego, Sochaczew, Jacek Piechocki - Mazowieckie Centrum Terapii Hiperbarycznej, Warszawa - Anestezjologia i Ratownictwo 2016; nr 10: 103-111 s.) Skąd my to wiemy o czym piszemy poniżej? Pełnej wiedzy nie zdobywa się od razu, a szkoda ... i tutaj podziękowania dla pewnego lekarza, który skwitował, że nawet za dopłatą tych 27€ nie wjechałby na górę. Potem było szukanie informacji prasowych, specjalistycznych artykułów medycznych, rozmowy z tymi, którzy tam pracowali lub pracują jeszcze dla kolejki Teleférico del Teide, kierowcami oraz zaprzyjaźnionymi przewodnikami, i z czasem przestawaliśmy zachęcać turystów do wjazdu na górę, wręcz przeciwnie zaczęliśmy dokładniej tłumaczyć, odradzać, w dużej ilości przypadków oberwało nam się za to, że nie chcemy sprzedać biletu na kolejkę „bo przecież tyle osób wjeżdża na górę". Ale ilość wiedzy i zdobywanych informacji rosła i rosła, no i powstawała lista zagrożeń, i po kolejnym wątpliwym zachowaniu kolejki Teleférico del Teide i kolejnej zdobytej dawce informacji i straconych nerwów – zapadła decyzja – od teraz omijamy kolejkę szerokim łukiem! Lista NIEBEZPIECZEŃSTW … czyli dlaczego ODRADZAMY i NIE proponujemy wjazdu kolejką linową Teleférico del Teide Jest tego sporo – uzbrójcie się proszę w cierpliwość i czytajcie – zdrowie to poważna sprawa. Powody medyczne Nagła zmiana wysokości bez aklimatyzacji wywołuje ostrą chorobę wysokościową (ENG acute altitude sickness). W medycynie przyjmuje się, że bezpieczna wysokość to do m npm. (ok. stóp licząc w jednostkach imperialnych), a po jej przekroczeniu zaleca się aklimatyzację 24h co każde 300 m w górę. Bez niej, już na wysokości m npm – u 40% ludzi wystąpią objawy ostrej choroby wysokościowej, a na m npm – dotknie ona już 70% ludzi. Nawet młody wiek, czy dobra kondycja fizyczna, nie chronią przed zapadnięciem na ostrą chorobę wysokościową – podkreśla się to we wszystkich źródłach medycznych (sami widzieliśmy nie raz zdrowych, wysportowanych ludzi, którzy po zjeździe kolejką na dół ledwo trzymali się na nogach). Ostrą chorobę wysokościową wywołuje brak tlenu w powietrzu – na wysokości m npm. jest go ok. 35% mniej i do tego dochodzi jeszcze niskie ciśnienie atmosferyczne – organizm ludzki oszołomiony tą nagłą zmianą podczas wjazdu kolejką Teleférico (z na m. npm. czyli m bezwzględnej różnicy wysokości i to w zaledwie 8 min.) usiłuje skompensować to wzrostem / skokiem ciśnienia krwi + zwiększeniem częstotliwości bicia serca + zwiększeniem częstotliwości oddychania i nie tylko – stąd pojawia się u turystów notoryczna zadyszka, duszności, kołatanie serca, uderzenie ciśnienia krwi w głowie, i oby tylko na tym się skończyło. Silny ból głowy jest czymś powszechnym. Pojawia się fałszywa euforia oraz rozkojarzenie, oszołomienie, apatia - przekłada się to na brak koncentracji i brak krytycznej samooceny swojego stanu zdrowia. *Ciekawostka* ciśnienie w kabinie samolotu pasażerskiego podczas lotu jest obniżane w sposób kontrolowany do takiego jakie panuje na wysokości m npm., aby nie doprowadzić do uszkodzenia kadłuba samolotu, jednak nie może ono spaść poniżej tej wartości, w razie rozszczelnienia kabiny na skutek awarii (statystycznie może raz do roku się to zdarza na wszystkie loty na całym świecie) piloci wykonują ostry manewr awaryjnego zniżania w ok. 10 min. z wysokości przelotowej ok. 11-12 km do właśnie 2,5 km gdzie jest bezpiecznie. Nie wierzysz ? zakręć pustą butelkę będąc w samolocie i zobacz jak ona będzie wyglądała po wylądowaniu, a potem zrób to samo podczas wycieczki Teide Relax. Ryzyko nagłego omdlenia – w pół sekundy, to jest coś, co przychodzi znienacka i nie można tego opanować – „odcina prąd”, a potem po upadku, poranienie sobie rąk czy twarzy to „najprzyjemniejsze” co może się zdarzyć, nierzadko jest to poważny uraz głowy lub połamanie kończyn. Ci którzy byli pod dolną stacją kolejki Teleferico zauważyli, że cała alejka wejścia do wagonika jest wyłożona grubymi gumowymi płytami - tak na wszelki wypadek, gdyby już tam ktoś zemdlał, żeby się nie poobijał na widoku wszystkich czekających na wjazd :/ Zaostrzenie innych chorób, które się ma, choć jeszcze mogły się nie ujawnić i co za tym idzie ryzyko późniejszych poważnych powikłań. Choroba wysokościowa jest zdradziecka – jej konsekwencje to czasem nawet nie minuty czy godziny, lecz tygodnie i miesiące po powrocie z urlopu np. ryzyko oderwania się mikro zakrzepów w żyłach, a ma je każdy, tzw. zdrowi ludzie jak najbardziej je mają, czy to podczas pobytu na wulkanie Teide, czy później po powrocie do domu, wystarczy, że zostaną one „poluzowane” na skutek nagłej zmiany wysokości, a potem trafią do serca albo płuca i tragedia gotowa (zwróciliście uwagę, że zawodowi sportowcy do samolotów, czy nawet autokarów na dłuższe przejazdy, noszą specjalne wysokie skarpety kompresyjne tzw. CEP ? – najczęściej są one specjalnie kolorowe i wzorzyste – przyjrzyjcie się – po to aby ograniczyć możliwości powstawania zatorów, a przecież to bardzo zdrowi ludzie, i nie przekraczają bezpiecznej granicy m. npm). Kontynuując np. tarczyca bardzo nie lubi skoków ciśnienia, więc choroby immunologiczne mogą się wzmocnić w rezultacie, niezauważalna arytmia serca może się zmienić w coś znacznie poważniejszego. Ponadto zauważamy u dzieci częste wymioty podczas wjazdu czy zjazdu kolejką, a jest to zdecydowanie bardziej niekomfortowe dla młodych organizmów, gdy dookoła jest nagle coraz mniej tlenu. Ryzyko krwotoków to co możemy zaobserwować z zewnątrz to np. pękające naczynka i krwotoki w gałkach ocznych, które mogą wystąpić już przy m npm. Ryzyko obrzęków, nie tylko tych zauważalnych na twarzy, ale i puchnięcie kończyn, o żylakach nie wspominając. *Ciekawostka* to co pisało i pisze kolejka Teleferico na bilecie – jeszcze w 2016 nie było na bilecie Teleferico nic w temacie niebezpieczeństw, w 2017 r. pojawiły się drobnym druczkiem pierwsze ogólnikowe ostrzeżenia, że „nie zaleca się”, w 2018 r. na bilecie pojawiła się informacja, że już „nie wolno” osobom ze schorzeniami naczyniowo-sercowymi (tak ogólnikowo, żeby nie straszyć), kobietom w ciąży i dzieciom do 3 lat oraz że należy skonsultować się z lekarzem wcześniej, ale cały czas są to informacje umieszczane wyłącznie na rezerwacjach elektronicznych w dodatku na 3 stronach drobnego druku, a na bilecie z kasy – nic! Natomiast kogo się wpuszcza na wjazd do góry w praktyce? Wszystkich, naprawdę wszystkich. Łącznie z rocznymi dziećmi na rękach, które albo płaczą albo przeciwnie zapadają w letargiczny sen, z kobietami w widocznej ciąży, z osobami po których widać, że mają zaawansowane problemy ze zdrowiem, nadwagę, albo widać że mają już rozszerzone źrenice, wzrok w słup i silne rozkojarzenie etc. Formalnie wszystkich na ich własną odpowiedzialność, tyle że zupełnie nieświadomych. *Ciekawostka* dla porównania wysokości: - polskie Rysy w Tatrach to tylko m npm., ale żeby tam się dostać to najpierw jedzie się długo do Zakopanego, potem się nocuje, a dopiero następnego dnia rusza się w góry, a i tak czasem boli głowa, ciśnienie krwi idzie do góry i wcale łatwo się nie oddycha, nawet idąc asfaltem na Morskie Oko, mimo że to tylko 1395 m npm. Natomiast wjazd kolejką linową na Kasprowy Wierch to tylko m wysokości, a na Łomnicę to tylko m npm. - „ale ja wjeżdżałem kolejką linową na Etnę na Sycylii” – ale to jest tylko na m npm. czyli tyle ile ma mniej więcej płaskowyż pod wulkanem Teide - „ale ja przecież byłem na nartach w Alpach” np. w Val di Sol czy Livigno w Alpach włoskich, czy Soelden w Alpach austriackich – ale jechałeś tam długo samochodem, nocowałeś na wysokości ok. – czyli miałeś aklimatyzację – a dopiero potem jechałeś wyciągiem dalej w górę, i pewno i tak głowa bolała, tylko wstyd się przyznać :/ no i miałeś wykupione specjalne ubezpieczenie, które kosztowało sporo, chociaż i tak nie obejmowało ekstremalnej zmiany wysokości o m w 8 min z na m. jak to jest w przypadku Teide. Powody techniczne, ubezpieczeniowe i organizacyjne Stan techniczny kolejki Teleférico del Teide i coraz częstsze problemy techniczne – oficjalnie się mówi, że jest bezpiecznie, ale w 2018 r. zaczęliśmy otrzymywać komunikaty o problemach technicznych i zauważyliśmy wzrost komunikatów o wyłączeniu kolejki linowej, oficjalnie, z uwagi na "niesprzyjające warunki pogodowe", ale co dziwne to w środku wakacji, kiedy zawirowań pogodowych jest mało, a potem od obsługi co innego słyszeliśmy, od innych przewodników licencjonowanych też. Ostatni taki przypadek „nieoficjalnej awarii” był 03/10/2018 kiedy przez 3h rano, na szybko, kolejka Teleférico del Teide była naprawiana, a wściekły tłum pod kolejką prawie się pobił – generalnie wygląda na to, że jest coraz gorzej z roku na rok, ale nikt nie chce o tym mówić, ani pisać. Nie tak dawno też nasi turyści utknęli na 20 min w wagoniku w połowie drogi, na szczęście po tym czasie udało się im jakoś dokończyć wjazd, ale po zjeździe z duszą na ramieniu miny mieli bardzo nietęgie. Ostatnia duża awaria kolejki Teleférico skończyła się tym, że ratownicy na linach opuszczali wieczorem w dół turystów uwięzionych w wagoniku, potem wszyscy wspinali się do góry po zboczu, żeby przenocować na górnej stacji kolejki, i rano schodzili stromym, kamienistym, górskim szlakiem przez 10h na własnych nogach, ponieważ helikopterem ewakuuje się jedynie ciężko chorych. Kojarzy się nam to z wypadkami w wąwozie Masca, o których też nic się nie mówiło i nie pisało, do czasu kiedy po czarnym tygodniu na początku 2018 r. zamknięto wąwóz do odwołania – w końcu ! a plany jego zabezpieczenia i przygotowania dla turystów leżały już gotowe od 2007 r. Natomiast kiedy rok wcześniej usunęliśmy trekking wąwozem Masca z oferty – dzika ścieżka, żaden oficjalny szlak, niewyznakowana, wymagająca fizycznie, można się potknąć, spaść, a ubezpieczenie turystyczne tam nie obowiązywało, a jedynie specjalne na sporty ekstremalne, to wszyscy patrzyli się na nas spode łba „bo przecież nam się nic nie stanie ... to poszukamy oferty gdzie indziej” – no cóż, woleliśmy spać spokojnie i nie mieć wyrzutów sumienia, a później jak wiadomo wąwóz został oficjalnie zamknięty. Kolejka Teleférico del Teide często jest zamykana z uwagi na pogodę – mniej więcej funkcjonuje przez ok. 66% czasu w ciągu roku, natomiast w okresie zimowym zdarzają się takie okresy kiedy jest to jedynie ok. 33 %, czyli zdecydowanie częściej nie jeździ niż jeździ - takie są mniej więcej relacje, jeżeli chodzi o niedziałanie kolejki Teleférico. Na przykład w 2018 r. komunikat o wyłączeniu kolejki z uwagi na niesprzyjające warunki pogodowe został wysłany przez Teleférico ok. 115 razy, do tego należy doliczyć 2 razy po ok. 5 dni na planowe prace konserwacyjne na wiosnę i jesień, czyli w sumie przez ok. 125 dni w ciągu 365 dni całego roku 2018 kolejka była wyłączona. Dalej, na przykład w okresie zimowym na przestrzeni niecałego miesiąca na przełomie 01/02´2018 komunikat o niesprzyjającej pogodzie został wysłany 17 razy na 26 dni. A w okresie 07-08'2018 komunikat taki został wysłany przez Teleferico 20 razy na 62 dni, co przełożyło się na wyłączenie kolejki przez prawie jedną trzecią wakacji. Podobno, gdyż Teleférico nie publikuje takich informacji, wiatr o sile zaledwie ok. 40 km/h, na jakiejkolwiek wysokości od do m npm. powoduje zamknięcie kolejki Teleférico danego dnia. Oficjalnych danych, tak jak w przypadku awarii, nie podaje się, żeby nie zniechęcać do rezerwacji. Pogoda w górach, na wysokościach alpejskich jak w przypadku Teide, i w dodatku na pełni oceanu, jak w przypadku Teneryfy, jest nieprzewidywalna w dłuższej perspektywie – prognozy pogody są mało precyzyjne jeżeli chodzi o wiatr o tak niewielkiej sile na takich dużych wysokościach, a wiadomo, że im wyżej - tym bardziej porywiście. W okresie zimowym często jest tak, że temperatura odczuwalna po wjeździe kolejką Teleferico del Teide spada poniżej zera, u góry jest oblodzenie i zjeżdża się na dół po 10-15 minutach. Brak ubezpieczenia w bilecie na kolejkę od kosztów ratownictwa górskiego – okazało się, że nie ma takiego ubezpieczenia podczas pobytu u góry (nie mówiąc o możliwych długookresowych powikłaniach zdrowotnych, czytaj: powody medyczne). Podstawowe ubezpieczenie turystyczne nie obejmuje tak dużej wysokości, o czym nikt otwarcie nie mówi i nie mówią tego też rezydenci turoperatorów podczas spotkań z turystami w hotelach i sprzedawania wycieczek – granicą jest m, czasami max. m npm. (to maksymalne wysokości narciarskie alpejskie) – tak naprawdę z uwagi na bardzo szybką zmianę wysokości bez żadnej aklimatyzacji – już m npm. na m. npm w zaledwie w 8 min – jedyne ubezpieczenie jakie ewentualnie mogłoby pokryć, i to tylko koszty ratownictwa górskiego (od. to nie ubezpieczenie narciarskie, ponieważ tam nie ma problemu z brakiem aklimatyzacji – od 0 do m. npm zaledwie w 2 godziny – lecz być może jakieś ubezpieczenie od sportów ekstremalnych na dużej wysokości do m. Brak widoków z góry na okoliczne wyspy – jeżeli nie ma widoków na wyspy z płaskowyżu to i nie będzie ich na 99% po wjeździe kolejką Teleférico – płaskowyż pod wulkanem Teide już znajduje się już ponad chmurami otaczającymi wyspy, które sięgają ok. m. npm. A kiedy przyjdzie calima z Afryki to zakrywa wszystko równomiernie i ledwo na parę … paręnaście kilometrów coś widać. Tylko 1h pobytu u góry – tylko tyle jest w cenie biletu za 27€, czas u góry jest ograniczony, od tego trzeba odjąć czas czekania w kolejkach do wagonika i notoryczne opóźnienia w kursowaniu, i wcale nie jest tak, że nikt tego nie pilnuje – jak to nieraz mówili turyści „najdroższe 15 minut w życiu dla rodziny”, no cóż 4*27€ =108€ :/ i to co kiedyś nam uprzykrzało prowadzenie tej wycieczki a teraz wydaje się mało co istotne – przeładowanie kolejki, jak to jest, że przyjeżdżając prawie z rana kolejka miała zawsze opóźnienia, 20, 30, 40 minut, czasem i godzina, i wszyscy się tłoczą i tłoczą, tragedia z miejscami parkingowymi – można jeździć przez 20 – 30 minut i nie znaleźć nigdzie żadnego, nawet kilkaset metrów od Teleférico del Teide na dole, a w tym czasie rezerwacja biletu przepada na tą konkretną godzinę, gdyż są , na konkretny wagonik. Oficjalnie miejsc parkingowych „na wcisk” jest 220 (parkuje się kiepsko, w pośpiechu, po hiszpańsku, więc może w praktyce jest ok. 190, niektórzy parkują już rano żeby wjechać po południu), no i zmora turystów indywidualnych z autem – włamania do aut i kieszonkowcy w tłumie na dole i u góry – oni naprawdę tych turystów lubią i są im wdzięczni za to, że mają pracę :/ potrafią nawet zainwestować w bilet na kolejkę i wjechać na górę, gdyż tam łatwiej im pracować :/ w ścisku, w wagoniku i kiedy pojawia się u turysty rozkojarzenie i oszołomienie wysokością. No, więc teraz wiecie już dlaczego :/ I dlaczego przewodnicy nigdy nie wjeżdżają z turystami na górę... czują to przez skórę.
Żywy i aktywny wulkan Teide, na Wyspach Kanaryjskich, najwyższy szczyt Hiszpanii, to nasze największe tegoroczne odkrycie. Niesamowita siła niszczycielska i jednocześnie twórcza. Piękno przyrody i surowość zastygłej skały to wszytko odkryliśmy w miejscu, gdzie byśmy się tego jeszcze niedawno nie spodziewali. Droga na szczytLogistyka – czyli co zrobić aby się wyrobićJak się bardzo chce to się daPark to nie tylko szczyt Teide Teneryfa, tak jak i inne Wyspy Kanaryjskie kojarzyły się nam głównie z hotelami all inclusive, całodobowymi dyskotekami i tłumami turystów wylegującymi się na plaży. Częściowo okazało się to prawdą, ale tylko wtedy gdy nie wyjeżdża się poza kilka miasteczek kurortowych. W rzeczywistości okazało się, że to wspaniała wyspa, dla kogoś, kto lubi ruch i piękne miejsca. Zanim nie zaczęliśmy planować wyjazdu na Teneryfę, nie mieliśmy pojęcia, że wyspa to jeden wielki stożek wulkanu, dookoła którego toczy się życie, co więcej wulkan, który jest nadal czynny i co jakiś czas o sobie przypomina. Zresztą podczas naszego pobytu na sąsiedniej La Palma wulkan się obudził i ział grozą, wylewając lawę na wyspę. Na Teneryfie wszytko związane jest z wulkan na Teneryfie – Teide (3718 m to jednocześnie najwyższy szczyt Hiszpanii i wszystkich wysp atlantyckich. Zastygła lawa i w tle Teide Nasza droga na szczyt Teide. Był koniec listopada. Na dole w Puerto de la Cruz dwadzieścia parę stopni słońca, kąpiel w morzu, relaks. Krótki sen i już o pierwszej w nocy pobudka. Założyliśmy na sobie wszytko, co tylko mieliśmy ciepłego, czyli odzież termiczną, ciepłe buty, kominy, rękawiczki, czapki i polar i oczywiści ciepłe, a przede wszystkim nieprzewiewne kurtki. Nasz transport był punktualny i po godzinie jazdy, w pełnej ciemności wysiedliśmy na parkingu, na początku szlaku. Startujemy w miejscu o nazwie Montaña Blanca. Tutaj jest maleńki parking i przystanek autobusowy nr 7687. Początek szlaku nr 7. Myśleliśmy, że będziemy jedynymi, albo przynajmniej jednymi z niewielu psycholi, którzy po nocy idą w góry. Takich jak my było kilka grupek. I tak grupka, za grupką ruszyliśmy w górę, świecąc sobie czołówkami. Była tak jasna pełnia, że szybko wyłączyliśmy światła i szliśmy w blasku księżyca, co dawało dodatkowego uroku naszej wspinaczce. Grupki szły wolno, a droga w pierwszej części wiła się szerokimi serpentynami, ale o małym nachyleniu, więc mogliśmy ich z łatwością wyprzedzić. Nocne niebo w drodze na Teide Pierwszy odcinek drogi, między pięknymi kulami z lawy. Mamy wrażenie, jak by giganci grali w kręgle. Idziemy szybko i wygodnie. Tak około godziny. Co chwilę pojawiają się przed nami ciemne sylwetki skał, tworzące intrygujące kształty. Gigantyczne kule z lawy pod Teide Kuleczka lawowa – Syzyf to miał p…. Następnie szlak zaczyna wspinać się stromiej, jednak nadal nie jest to wspinaczka w stylu tatrzańskim. Powoli do góry zakosami. Niestety szlak nie jest tu za dobrze oznaczony. Szczególnie w nocy można co jakiś czas zgubić główną drogę, zwłaszcza, że idziemy pośród zastygłej lawy, gdzie nie ma dokładnie wytyczonego jednego podejścia. Wspinamy się coraz wyżej i w oddali zaczynają pokazywać się wspaniałe widoki na świecące plamy miast. Widok na teneryfę z Teide Księżyc odbija się w tafli oceanu, które otacza całą wyspę. Im wchodzimy wyżej, tym wyraźniej widać wyłaniającą się z morza wyspę. Zaczyna robić się zimno i wiać silny wiatr. Dopóki idziemy, nie jest źle, ale każde zatrzymanie szybko powoduje wychłodzenie organizmu. Palce u rąk i nóg zaczynają nam doskwierać. Po około trzech i pół godzinie zobaczyliśmy schronisko (Refugio de Altavista). Niestety jest no zamknięte (2021). Jedyną ochroną przed szalejącym tu zimnym wiatrem jest wnęka, w której ciśnie się grupka ludzi. Reszta chowa się pod ścianami, aby choć trochę osłonić się przed szalejącym wiatrem. Schronisko „Refugio de Altavista” w drodze na Teide To jest najtrudniejszy fragment całej trasy. Jest zimno i czujemy już zmęczenie. Wiele osób wchodzących nas szczyt ma tu kryzys, związane to głównie było z lekceważeniem warunków atmosferycznych. Mieszają się tu kurtki puchowe z cienkimi bluzami, ciężkie buty górskie z trampkami, odzież termiczna i spodnie trekkingowe z getrami. Kompletny brak odpowiedzialności. Ten schron to swego rodzaju „kapsuła czasu” można tu przeczekać w jako takich warunkach przed atakiem szczytu. Jeśli chcemy, tak jak my, być na szczycie akurat na wschód słońca i nie czekać tam w zimnie. Możemy przeczekać tutaj. Jest około szóstej, czas ruszać w górę. Zostało nam około godziny drogi. Mimo że idziemy coraz wyżej, nie jest tu już tak zimno. Jak się okazało w drodze powrotnej, idziemy korytarzami wykutymi w zastygłej lawie, dzięki czemu wiatr nie wali w nas z całą swoją siłą, tak jak trochę niżej gdzie szliśmy na otwartej przestrzeni. Droga w zastygłej lawie Po około czterdziestu pięciu minutach jesteśmy przy górnej stacji kolejki linowej. Mały, brzydki, stary budynek. Tu kręci się już dużo więcej osób. Spotykają się tu wszystkie grupy wchodzące na szczyt tej nocy. I w końcu widać szczyt. O brzasku, na tle ciemnego nieba wyłoniła się sylwetka oświetlonego przez księżyc stożka wulkanicznego. Widać szczyt Teide Teraz jest już wąsko i dość stromo, ale na tym etapie wejścia daje się we znaki zastrzyk adrenaliny. Już wiemy, że się udało, jesteśmy już prawie na szczycie. Te prawie, to dobre dwadzieścia minut ostrego podejścia. Przed samym szczytem zaczynamy czuć zapach siarki. Podobno jak w piekle 🙂 Małe smugi dymu wydobywają się spośród kamieni, uwalniając ten zapach. Ma się takie wrażenie, jak by coś się pod nami gotowało i w każdej chwili mogło wybuchnąć. To żywy wulkan, więc wszytko jest po kilku minutach, w oddali, nad taflą morza, ponad chmurami zaczyna wyłaniać się najpierw pomarańczowa poświata, a za nią czerwonawo żółte słońce. Wcinające się ostrym jaskrawym światłem. Zaczyna być widać poszczególne pasma wzgórz i otaczających nasz szczytów. Wspaniały widok. Szybko zaczyna się robić jasno. Szary kolor skał miesza się z fioletowo-pomarańczowym kolorem promieni słonecznych. Teide – wschód słońca na szczycie Jesteśmy na szczycie Teide Nad Teneryfą wschodzi słońce, wstaje kolejny ciepły dzień. Kilka fotek i czas wracać na dół. Z każdym krokiem robi się coraz cieplej. Już po pół godzinie, za stacją kolejki zdejmujemy czapki. Przy schronisku odzież termiczną, a po godzinie wyskakujemy z kurtek, bluz, spodni. Zaczyna być gorąco. Wspaniale. Ze względu na nocne wejście zdjęcia były robione przy zejściu, w dzień i są one w odwrotnej kolejności, niż były robione. Logistyka – jak zdobyć szczyt, czyli co zrobić, aby się wyrobić. Szlak na sam wulkan nie należy do specjalnie trudnych fizycznie. Jego największą trudnością jest logistyka. W teorii jest to proste. Dojechać, wejść, zejść i wrócić. Mamy tu kilka opcji w zależności od naszych możliwości. Całość należy podzielić na trzy etapy. Pierwszy – dotarcie do początku szlaku. Parking pod dolną stacją kolejki lub na parking przy wejściu na szlak Montaña Blanca. Obydwa na drodze TF-21 oddalone od siebie o kilka kilometrów. Parking pod kolejką jest większy i zalecany dla tych co wjeżdżają kolejką. Ci co idą pieszo, lepiej jak by zaparkowali przy Montaña Blanca. Zaoszczędzą dzięki temu trzy dodatkowe kilometry w jedną i drugą stronę. Drugi – wejście na górę i dotarcie do górnej stacji kolejki linowej, a konkretnie do bramki ograniczającej wstęp na sam szczyt lub wjazd kolejką. Trzeci – to ostatni kilkusetmetrowy odcinek od bramki na szczyt. Zacznijmy od trzeciego, bo od niego zależą etapy wcześniejsze. Aby wejść na szlak za bramkami kolejki linowej trzeba mieć pozwolenie. Oficjalnie po to aby chronić przed zadeptaniem szczyt wulkanu, który jest parkiem narodowym. Tu natrafiamy na największą trudność – pozwolenie. Są one darmowe i teoretycznie można je zarezerwować kilka miesięcy wcześniej. W rzeczywistości ich nie ma, bo są od razu rezerwowane przez firmy organizujące komercyjne wejścia na szczyt. Są darmowe więc agencje biorą wszytko co jest i potem albo odsprzedają za horrendalne ceny, albo ciągną sami wycieczki do góry. Jednak większość pozwoleń przepada. Ten sam problem jest na kilku innych ciekawych szlakach na Teneryfie jak do Wąwozu Maska czy Sendero de los Sentidos (Szlak Doznań) wokół Cruz del Carmen. Jeśli uda nam się jakimś cudem zdobyć wejściówki to są one na konkretną godzinę i musimy się w tym oknie czasowym zmieścić, aby dojść i zejść. Drugi etap to samo zdobycie góry. Możemy wejść pieszo (4 godziny) lub wjechać kolejką linową (20 min.). Kolejka linowa na Teide dla mniej wytrwałych Pierwszy etap. Z hotelu do początku szlaku, czyli parkingów, możemy się dostać na trzy sposoby: wynająć samochód – najwygodniejsze, ale uwaga bardzo mała liczba miejsc parkingowych i bardzo duża ilość włamań do samochodów szczególnie nocą; załatwić sobie podwózkę na szlak, jednak z doświadczenia wiemy, że są marne szanse na złapanie stopa, lepiej umówić się z kimś wcześniej; podjechać autobusem (nr linii 342 lub 348) – znów ale – tylko w weekendy i tylko jest jeden kurs dziennie (2021r.). Autobusy kursują: 348 z Puerto de la Cruz o 9:30 (pod Teidą jest około 11:00) i powrót 16:00 oraz 342 z Costa Adej o 9:15 (pod Teidą jest około 10:45) i powrót 15:15. Autobus 342 z Puet de la Cruz do Parku pod Teide Rozkład jazdy autobusów do parku i po parku Teide Jak widać opcji jest teoretycznie dużo, w zależności od naszych możliwości, szczęścia i potrzeb. Niestety chcąc wejść pieszo na szczyt i nawet mając wejściówkę, nie ma żadnej szansy, aby wyrobić się czasowo, dojechać i wrócić autobusem (przypominamy jeżdżą tylko w weekendy). Wejście na szczyt (lub choćby do bramki), zejście zajmie nam to co najmniej 7 godzin, a autobus odjeżdża po 5 godzinach. Ciekawe swoją drogą kto to wymyślił ? Jak się bardzo chce, to się da 🙂 ! Nasza opcja. Co zatem zrobić, aby normalny, niezmotoryzowany turysta na własnych nogach zdobyć legalnie szczyt. Podkreślamy legalnie. Ważne jest to, że bramki na szczyt są kontrolowane w godz. 9-18. Poza tymi godzinami szlak nie jest zamknięty i można legalnie, po nim chodzić nawet na sam szczyt. Musimy więc być na szczycie przed godz. 9 rano. Czyli z hotelu wyszliśmy o pierwszej w dostać się w nocy na szlak. Autobusy nie kursują. Najlepiej mieć swój samochód, lub trzeba mieć jakiegoś znajomego lub tak jak my spytać na forach internetowych, kto by nas podwiózł. Na szczyt wchodzimy spokojnie w nocy. Szlak jest na tyle bezpieczny, że nie sprawia to problemu. Daje to ten plus, że możemy oglądać piękny wschód słońca nad Teneryfą. Minusem jest to, że na szlak musimy ruszyć między drugą a trzecią. W nocy na tej wysokości, szczególnie w zimniejszych miesiącach na szlaku jest zimno, a nawet bardzo zimno (wyżej opis naszego wejścia w listopadzie). Schodzimy już za jasnego, bardzo szybko robi się ciepło i mamy piękne widoki. Jeśli nie przyjechaliśmy samochodem, to powrót też nie jest prosty. Możemy oczywiście znów skorzystać z umówionego transportu, ale nie wiemy, dokładnie o której zejdziemy i czy znajdziemy chętnego. Park Narodowy Teide My postanowiliśmy poczekać na dole aż do 16 i wrócić do Puerto de la Cruz jedynym autobusem. Czekanie to może sobie urozmaicić. Mamy dużo czasu więc nogi nas noszą i może by coś jeszcze zobaczyć?, bo … Park Narodowy Teide to nie tylko szczyt Teide. Między parkingiem Montaña Blanca, a dolną stacją kolejki linowej jest niepozorny, ale piękny szlak który nazwaliśmy „Marsjańskim”. Jak już wcześniej wspomnieliśmy, jesteśmy w Parku Narodowym Teide. Parku powstałym i pokazującym życie wulkanu, Mamy tu możliwość zobaczenia, jakim żywiołem jest wulkan, jaką ma siłę niszczycielską, a jednocześnie i twórczą. Zobaczymy, na tym krótkim dwukilometrowym szlaku (około godziny) całą trasę lawy, od krateru Teide widocznego w oddali, po jęzory zastygłej lawy i wielkie zastygłe pola lawy. Chodziliśmy w korytarzach pozostawionych lub wykutych w lawie. Szlak jest krótki, ale na pewno wart zobaczenia. Nawet zimą jest tu bardzo ciepło i można poczuć się jak na marsjańskiej pustyni skalnej. Park Narodowy Teide Oczywiście w Parku Narodowym Teide jest jeszcze wiele innych ciekawych szlaków, tak samo, jak na całej Teneryfie. Są one dość dobrze oznakowane i przygotowane, jednak znalezienie informacji gdzie są te szlaki, nie jest takie proste. Nie znaleźliśmy w internecie mapy szlaków, a te drukowane są dość mało dokładne, jeśli chodzi o opis szlaków. Zostaje przekopanie przed wyjazdem internetu. Więc jeśli wiesz gdzie są szlaki, to potem już idzie się nimi świetnie. W następnym naszym wpisie znajdziesz opisy kilku naszym zdaniem ciekawych szlaków na Teneryfie, którą bardzo polecamy nie tylko do plażowania, ale i do poznawania na terkkingach – link do wpisu >>> Lubisz chodzić po górach i zdobywać szczyty – zobacz opisy innych szlaków które udało nam się ostatnio przejść >>>
bilety na wulkan teide