Lichtman opowiedział o głównych przyczynach konfliktu ojca z synem: Często jest ciężko to wszystko pogodzić w życiu. Krzysztof miał trzy żony w życiu. Miał Grażynę, Halinę, z którą miał jedynego syna i Ewę, jego największą miłość. Z nią nie miał dziecka. Ale miał córki z rodziny Ewy. On miał prawo je pokochać.
Chwila nieuwagi ofiary lub powtarzające się historie z wpadaniem na meble i nawet średnio inteligentny obserwator może się zorientować w sytuacji. Może sam zdecydować, że potrzebujemy pomocy. Może zgłosić swoje podejrzenia odpowiednim instytucjom lub próbować z nami porozmawiać celem zorientowania się w sytuacji.
W końcu postanawia wyjechać i opuszcza starego rodzica. Konflikt między Piotrem a Dominikiem jest konfliktem wielowymiarowym i głębokim. Wynika nie tylko z różnicy pokoleń, lecz również z odmiennych zasad etycznych. Może zastanawiać fakt, dlaczego Piotr nigdy nie zainteresował się, skąd ojciec przez cztery lata regularnie
Zaszczepia w Zygmuncie niechęć do niższych warstw społecznych. Nie zgadza się na małżeństwo z Justyną, ponieważ pochodziła ona z ubogiego domu. Andrzejowa pragnie, aby syn pozostał wierny narodowi, kontynuując tym samym dzieło ojca a słysząc odmowę nazywa Zygmunta tchórzem, uciekającym przed poważnym zadaniem.
Dla tych, którym udało się z nich wyjść, rozpoczęcie nowego, szczęśliwego związku z pewnością nie jest łatwe. Trudno bowiem od nowa zaufać po raz kolejny innej osobie, mając wciąż z tyłu głowy to, co przez miesiące, a może nawet lata było naszym udziałem. Oto kilka sposobów na ponowne odnalezienie się na morzu miłości.
Wychowanie i psychologia ucznia. Bunt nastolatka. Kontakt ojca z synem. Kontakt ojca z synem Patrycja Nowak 18.01.2018 08:23. Relacje ojca z synem . amishsteve, lic.
. jestem 3 lata po rozwodzie, mam 35 lat dwójkę dzieci 10 lat córkę i 15 syna. Mieszkam z rodzicami póki co , czekam na mieszkanie,, musiałam wyprowdzic sie z własnego domu po 13 latach bo mój były maz pił i bił mnie..zamieszkałam z rodzicami..to nie była łatwa decyzja bo szkoda mi było dzieci. Wbrew wszystkiemu nie był złym ojcem..nie szanował mnie to fakt upokazał, bił..nie miałam juz dzieci nie dotykał , Czekam na mieszkanie teraz bo pomimo iz bylismy 13 lat po slubie nie nalezało mi sie nic, stary dom który wspólnie wyremontowalismy był na tesciowa..miał byc nasz,,tak mówił ale nie zdązylismy go przepisac ,jak on to powiedział BóG nad tym czuwał ze tak sie nie stało..wiec zabrałam 4 walizki i wyszłam z dziecmi. udało mi się dostac kredyt czekam juz na klucze..chce dzieciakom stworzyc normalny dom..pracuje staram sie im dac wszystko , miesszkamy w jednym pokju i wiem ze im ciezko bo u taty kazdy miał swój pokój..swój kat Nie mamy normalnych relacji z byłym me zem, bo uwaza ze nie ma po co dzieciaki cierpia bo widza, co sie dzieje nawet ostatnio córka zwrói ciła mu uwage, " tato jak mama dzwoni to przeciez mozesz odebrac lub odpsiac.. przykro mi ze to sie na nich odbija generalnie tato nie ma dla nich czasu..bo pracuje ciagle( branza budowlana własna dzialanosc) zabuera ich raz na dwa trzy tyg, na dwa dni..albo wpada w tyg raz na 3 tyd i zabiera na szybkie zakupy do zary ,adidada podekscytiwane..sa na chwile .. dodam ze oczywiscue płaci alimnety kiedy chce..nie obchodzi go ze musze płacic kredyt ze dzieci potrzebuje na pytanie kiedy dostane? jak mi przeleja..ech nie mam juz siły..ale ma kase zeby kupowac drogie ciuchy a jak potrzeba na ksiazki czy kolonie to nie ma szans,, pomimo wszystko dzieci lgna do niego..nie wiiem dlaczego, trzymaja jegi strone i bronia go..ja nie oczrkuje ze przstana go kochac to ich ojciec i tłumacze im ze maja go kochac i szanowac ale maja byc lojalne wobec mnie równiez..jestem z nimi na codzien , staram sie jak mogę bo to kocham bo kocham moje dzieci .Tylko ze syn okłamuje mnie czesto wie ze tak nie mozna ze tym nie wskura, ze mnie zawiedzie i wtedy bedzie ciezko..to odbudowac a mamy dobre rlacje..tłumacze mu ze dobra matrialne to nie wszystko ze sa inne wartosci..niby rozumie a potem znów mnie zawodzi idzie tam gdzie pieniadze ..do taty.. ostatnio pojechali na wekendd do ojca , okazało sie jak wróciłi ze tato poszedł sobie do siostry na drineczka obok( domek blizniak) a on zaprosił kolegów i kolezanke( tzn juz dziewczyne) do siebie na noc, Tato wiedział i pozwolił ale sam z córka spali u swojej siosty a dzieciaki same.. synowi to pasowało..ale mi nie bo nie przyznał sie chodz pytałam co robił ukrył nie wien dlaczego.. powiedziałam ze jak bedzie tak robił to wiecej nie pojedzie do ojca..byłam zła wsciekła ze były maz jest taki nieidpowiedzialny,, boje sie ze jak bede zabranic to syn sie odwórci i pojdzie do ojca..Nie wiem co robie zle, gdzie popełniam bład..dzieciaki przy nim chodza na bacznosc mam wrazenie ze boja sie go..jak dzwoni to zaraz odbieraja odzwaniaja bo tato sie wkurzy jak nie odbiora ale nie przyznaja sie ze cos jest nie tak, kiedy pytam np. czy tato krzyczy czy sie go boja..? syn mam wrazenie lawiruje gdzie mu dobrze..gdzie wiecej dóbr..tak go maz uczył od poczatku..wszystko co najdrozsze co najleszpe ..bez sensu.. ale co ja moge zrobic..
Szukając pomysłu na temat kolejnego artykułu, trafiłam w sieci na list matki do syna. Kiedy go przeczytałam, łzy spłynęły mi po wtedy: wręcz heroiczny czyn matki zasługuje, co najmniej, na szacunek! Szkoda tylko, że samoświadomość, budzi się w nas tak późno … zdecydowanie zbyt późno. Oby więcej takich świadectw! Mogłyby one uratować nie jedną rodzinę. Co mam na swoje usprawiedliwienie? Chyba niewiele. Może tylko to, że nie wszyscy dostrzegli, iż urodziłam ósmy cud świata – 5800 waga, 55 cm długości i 10 punktów w skali. Byłam tak upojona zachwytem nad tobą, że nawet nie zauważyłam, jak odszedł od nas twój ojciec. Miałeś wtedy cztery lata. Wspierała mnie babcia, dla której cudem byłam ja sama, a ty oczywiście tego cudu zwielokrotnieniem. Wszyscy myślący inaczej stawali się naszymi wrogami. Nauczyciele – niesprawiedliwi, nieczuli, zbyt surowi. Koledzy – bez polotu, a dostający lepsze oceny. Przecież gdybyś tylko chciał, byłbyś najlepszy z matematyki, fizyki, angielskiego…Byłam przekonana, że lada moment zaczniesz chcieć. Czy to takie głupie? Na razie babcia smażyła ci naleśniki późnym wieczorem, gdy nie miałeś ochoty na rosołek, ja wydobywałam spod ziemi pieniądze na gitarę, bez której twoje życie nie miało sensu, przenosiłam cię w środku roku szkolnego do innego liceum, kiedy nauczyciele się na ciebie uwzięli, załatwiałam zwolnienie z wf., relegowanie z wojska, urlop dziekański na uczelni. Z bezprzykładną wiarą i nadzieją czekałam na moment, gdy nastąpi cud i staniesz się samodzielny, odpowiedzialny, mądry etc. Przecież taki byłeś. Może trudno to było dostrzec pod powłoką nieporadności, może nawet lenistwa czy egoizmu. Ale powłoka nie jest znowu taka ważna. Pisklęta też początkowo okryte są tylko delikatnym puchem. Pisklęta też otwierają szeroko dzioby i trzeba tylko dawać, dawać, dawać! Jak to się dzieje, że ptaki doskonale wiedzą, kiedy przestać? Wiedzą, kiedy małym już się nic nie należy? Nie należy się pokarm, miejsce w gnieździe? Dzieciom należy się zawsze, nawet gdy po pisklęcym puchu nie pozostanie wspomnienie. Doskonale wiedziałeś, co ci się należy. Należało ci się pełne zrozumienie oraz stały podziw. Jeśli podziwiałyśmy cię z babcią, gdy tak doskonale radziłeś sobie z dziećmi w piaskownicy, czemu nie miałybyśmy cię podziwiać, gdy wracałeś nad ranem do domu, choć było to jeszcze grubo przed maturą? Dlaczego trudno nam było znosić towarzystwo twoich niezbyt okrzesanych kolegów? Kiedy żyła babcia, było mi trochę łatwiej. Może pozbawiona jej wsparcia zaczęłam tracić wiarę? No nie, wiara zawsze pozostaje, tylko może cuda bledną. A może przybierają inną postać? Cudem było, że wracając pijany, nie zasnąłeś gdzieś na ulicy. Zdejmowałam ci ostrożnie buty, otulałam kocem, a rano poiłam mocną kawą, choć to ja biegłam półprzytomna ze zmęczenia do pracy. Cudem było to, że po raz kolejny udawało mi się załatwić ci pracę, choć brakowało mi wiary, że wytrzymasz w niej dłużej niż parę tygodni. Cudem było to, że pokochała cię Dorota – taka śliczna i mądra. Nawet nie dopuszczałam do siebie myśli, że to małżeństwo nie ma szans. Dorota nie zawsze akceptowała twoje późne powroty, dom pełen kolegów, nie umiała usprawiedliwić złych humorów. A już zupełnie nie okazywała zrozumienia dla fatalnego samopoczucia powodowanego kacem. Mieszkaliśmy razem. – Niechże mama zostawi te śmieci, przecież to on miał wynieść! – wykrzykiwała sina ze złości Dorota. Mój Boże, czy warto o głupie śmieci tak krzyczeć?! Nie warto! Ani o śmieci, ani o bałagan, ani o kolegów. Może nawet o picie nie warto. Ani o to, że nie szuka pracy. Zresztą Dorota, odchodząc, wykrzyczała mi o wiele więcej: – Żadna kobieta nie wytrzyma z mamą konkurencji. Żadna nie będzie tylko dawać i dawać, nie oczekując niczego w zamian! Dorota odeszła, zostaliśmy sami, ja i ty – jedyny mężczyzna w moim życiu. Piłeś coraz więcej. Oczywiście winni temu byli koledzy. Piłeś, bo odeszła Dorota, bo nie odpowiadała ci praca, nudna i głupia lub zbyt ciężka. Piłeś, bo chyba w ogóle w życiu jest za głupio i za ciężko. Piłeś, bo los się na ciebie uwziął. Może rzeczywiście największe pretensje należy mieć do losu. Pomyśleć tylko – tylu pijanych wsiada do samochodu i wysiada z niego szczęśliwie. Ty miałeś niewiele ponad dwa promile, jechałeś wolniutko i ledwie uszedłeś z życiem. Zabierając cię ze szpitala, dziękowałam Bogu, że straciłeś tylko nogę. Bez nogi można żyć. Jeśli się naprawdę chce, można wszystko. Właśnie nastąpił przełomowy moment i teraz zaczniesz chcieć! Chciałeś, abyśmy zamienili mieszkanie. Nie radziłeś sobie ze schodami, wstydziłeś się sąsiadów. Zamieniliśmy więc nasze piękne mieszkanie w starej, ale ciągle jeszcze ekskluzywnej kamienicy na dwa malutkie pokoiki na parterze. Właściwie klitki w bloczysku przylegającym do zaniedbanego skwerku. Wspaniałomyślnie zgodziłeś się na wózek inwalidzki. Zacząłeś samodzielnie wyjeżdżać z domu. Rozpierała mnie duma i nadzieja. Byłeś taki dzielny! Nareszcie zaczynałeś czegoś chcieć. A chcieć to móc! Chciałeś skończyć kurs komputerowy, chciałeś nawiązać nowe kontakty z ludźmi, chciałeś nawet nawiązać kontakt z Dorotą. Upajałam się tym szczęściem do tego stopnia, że znowu nie zauważyłam, kiedy zaczęli cię otaczać tamci koledzy. Moje pokorne błagania doprowadzały cię do furii, moje łzy przyprawiały o wściekłość. Nienawidziłeś mnie. Można znienawidzić za nadmiar miłości, ufności, nadmiar nadziei. Nienawiść była także we mnie. Odejść od narzeczonego, męża, kochanka – tak! Ale odejść od własnego dziecka? W dodatku kalekiego. Zostawić samo, żeby wołało: „Mamo, daj mi, mamo, daj”… A ja nie rzucam wszystkiego, nie przybiegam, bo przecież nic nie jest ważniejsze od ciebie. Moje bezradne pisklę. Moje prawie czterdziestoletnie dziecko. Nie, nie powiedziałam ci, że odchodzę. Może nawet sama nie bardzo w to odejście wierzyłam. Jednak przygotowywałam się, choć ciągle biegłam na twoje zawołanie. Myślałam o wynajęciu mieszkania. Blisko ciebie. Tak, abyś został sam, ale żebym mogła cię obserwować. Jednocześnie wiedziałam, że jeśli nie znajdę się dostatecznie daleko, nigdy nie będę miała tyle siły, żeby naprawdę odejść. Wtedy znalazłam w gazecie ogłoszenie: „Poszukujemy osoby samotnej, kulturalnej i odpowiedzialnej, która zaopiekuje się naszym domem na czas wyjazdu”. Z niewielką walizką wyjechałam na drugi koniec Polski. Zostawiłam ci w kuchni kartkę: „Dokąd będę żyła, korzystaj z konta, na które wpływa moja emerytura”. Malutkie miasteczko, zadbany domek z ogródkiem…To było dwa lata temu. Marek i Barbara stale powtarzają, że jestem ich opatrznością. Nie mieli zresztą specjalnie wyboru. Pięcioletni zagraniczny kontrakt podpisany, lada dzień należało wyjechać. Córka jedynaczka w odległym mieście na studiach, rodzina daleko, zajęta własnymi sprawami! No i ten domek, niewielki wprawdzie, ale zawsze dorobek całego życia, jak tu komuś powierzyć? Marzyli o kimś takim jak ja. Dwa dobre, spokojne lata, synku. Ponad siedemset dni i nocy. Nie nasłuchuję, kiedy wrócisz, nie przeszukuję zakamarków, tropiąc ukryte butelki, nie zamykam się w kuchni, aby nie słyszeć bełkotu twoich kolegów. Nie wyglądam na listonosza, bo nie może nadejść list, jeśli się nie zna adresu, nie nasłuchuję telefonu, bo przecież nie możesz zadzwonić, nie znając numeru. Tylko nie wiesz, ile trzeba mieć silnej woli, żeby nie zadzwonić. Synku – nie mogę zadzwonić, mimo że bezustannie słyszę twoje „mamo”. Nie zadzwoniłam nawet do Doroty, chociaż mam przeczucie, że wie, co się z tobą dzieje. Może kiedyś zadzwonię. Błąkam się po pustych pokojach cudzego domu. Kulturalna, odpowiedzialna. Samotna. Cieszę się tym, że jestem dla kogoś opatrznością. Nie potrafiłam być opatrznością dla ciebie. Mogę tylko prosić Boga, aby jakaś mądra opatrzność czuwała nad tobą. Nie będę jej przeszkadzać, synku.
Krzysztof Oleksy, instalator z Sosnowca, trafił do piekła siedem lat temu. Gorąco zaczęło być mu wtedy, gdy sąd rodzinny zakazał mu kontaktów z synem, wówczas kilkuletnim Wojtusiem. Parę miesięcy później jego znajomi, a także prokuratura, usłyszeli, że mężczyzna – dotąd uchodzący za wzór ojcowskich cnót – od dawna gwałcił swojego syna. – Z dnia na dzień stałem się pedofilem, typem, który budzi powszechny wstręt i odrazę – instalator nawet dziś nie kryje rozgoryczenia. – Jednym z tych, których chciał niedawno wykastrować premier Donald Tusk*.Typowy scenariusz Oleksego w molestowaniu seksualnym, a także maltretowaniu syna na różne sposoby miała wspierać cała rodzina. Ofiarą oskarżeń padli babcia dziecka, dwaj jego wujkowie, ciocia, a nawet kuzyn ojca dziecka, choć w życiu, co okazało się znacznie później, chłopca na oczy nie widział. Autorem tych oskarżeń była Hanna H., żona instalatora, nauczycielka, z którą Krzysztof był w separacji. Rewelacje kobiety poparli wówczas specjaliści ze śląskiego oddziału Polskiego Instytutu Ericksonowskiego, prywatnej fundacji zajmującej się poradami psychologicznymi. To do tej instytucji kobieta wraz z synem zgłosiła się z prośbą o pomoc terapeutyczną. – Dosyć typowy scenariusz – przyznaje doktor Ewa Milewska z Uniwersytetu Warszawskiego, psycholog i biegła sądowa. – Najczęściej oskarżenie pojawia się w trakcie sprawy rozwodowej lub po rozwodzie, kiedy ojcu bardzo zależy na kontaktach z dzieckiem, a dziecko jest w wieku przedszkolnym. W typowym scenariuszu matka, która z różnych powodów chce odegrać się na mężu, idzie do psychologa. Niewiele trzeba, by go przekonać, że jej dziecko po spotkaniach z ojcem zachowuje się jakoś dziwnie. – Psycholog wystawia zaświadczenie i pisze w nim, że z informacji przedstawionych mu przez matkę dziecka wnioskuje, że mogło dojść do molestowania – wyjaśnia Milewska. Czy trudno zdobyć takie zaświadczenie? Dzwonię do jednej ze szczecińskich specjalistek od molestowania seksualnego w rodzinie i przedstawiam się jako matka czterolatka, która ma podejrzenia, że jej mąż wykorzystuje seksualnie syna. – Przeprowadzę z panią wywiad, a następnie porozmawiam z dzieckiem – deklaruje specjalistka. – A potem powiem, co robić, krok po kroku, by sprawą szybko zainteresowała się prokuratura. Później znów się spotkamy, bo prokurator każe mi dziecko jeszcze raz, dokładniej przebadać, a sąd powoła mnie na biegłą – tłumaczy. Psycholog trzeba zapłacić za pierwszą wizytę 70 złotych. Znacznie więcej, bo nawet 500 złotych, za opinię poprzedzoną rozmową ze mną, a potem z dzieckiem żąda biegła ze Śląska. W zamian oferuje skrupulatne i bezstresowe przebadanie synka. Czy takie badanie może później stać się dla sądu podstawą do skazania mojego męża na więzienie? Czy sąd uzna opinię takiej biegłej? Oczywiście. Bo sąd może wziąć pod uwagę każdą opinię. Także taką, którą odpłatnie zamówiła sobie matka. Kiedy już opinia biegłej trafi do sądu rodzinnego, ten automatycznie zawiesza kontakty ojca z dzieckiem, po czym o całej sprawie powiadamia prokuraturę. – Ale nie tylko o pieniądze tu chodzi – przyznaje profesor Zbigniew Lew-Starowicz, znany polski seksuolog oraz biegły sądowy. – Zdarza się, że sądy za ekspertów uznają ludzi zupełnie niekompetentnych, wręcz nawiedzonych, traktując ich wymysły jak biblię. Na przykład powołują biologów, którzy ukończyli jedynie podyplomowe kursy psychologiczne. Później takie pseudoopinie decydują o losie nie tylko ojców, ale także całych gołego faceta? O wszechmocy powoływanych biegłych przekonał się niedawno na własnej skórze Jacek Ch., terapeuta uzależnień z Gliwic. W listopadzie ubiegłego roku sąd pierwszej instancji skazał go na cztery lata więzienia (Jacek Ch. odwołał się już od wyroku). To kara za wykorzystywanie seksualne córki, o którym organy ścigania powiadomiła dwa lata temu jej matka. Dowodami w sprawie miały być nagrania rozmów matki z córką oraz wywiad przeprowadzony z dziewczynką przez psychologa. Jak brzmiały pytania specjalisty? – A ty byś mi powiedziała, jakby tatuś się rozbierał przy tobie? I pokazywał ci siusiaka? – (…) A ty widziałaś gołego faceta? – A wiesz co? Ale ty tego tatę miałaś gołego narysować. Bluzkę mu narysowałaś, ale bez spodni zrób. – Powiesz mi, czy ten tato pokazywał ci swojego siusiaka, czy nie powiesz? Pokazywał ci czy nie? Sąd wydał wyrok na Ch., opierając się przede wszystkim na rozmowie psychologa z dzieckiem i jego opinii jako biegłego. W ogóle za to nie wziął pod uwagę jednoznacznych ekspertyz trzech innych specjalistów, które wykluczały u Jacka Ch. jakiekolwiek skłonności pedofilskie. Nie uznał też ekspertyzy, która wykazywała, że rozmowa psychologa z córką terapeuty była niczym więcej jak grubą psychomanipulacją. Piekło ojców wygląda zwykle tak samo: najpierw kłopoty małżeńskie, potem oskarżenie, areszt, utrata kontaktu z dzieckiem, w końcu ciągnący się latami proces karny, w którym najważniejszym dowodem są zeznania dziecka. Syndrom złych wspomnień – Niestety, coraz częściej mamy do czynienia z nierozpoznawanym przez większość polskich psychologów i prawników syndromem fałszywych wspomnień, czyli wspomnień świadomie zaprogramowanych przez rodzica, którego rozmowy z dzieckiem mają jeden cel – odegrać się na drugim rodzicu. Ofiarami tego syndromu są właściwie wszystkie strony rodzinnego konfliktu – mówi doktor Barbara Gujska z Polskiego Towarzystwa Higieny Psychicznej, do którego w ostatnim akcie desperacji o pomoc zwracają się rocznie setki ojców pomawianych o pedofilię. – Kiedy trzy-, czteroletnie dziecko po raz n-ty słyszy od mamusi, że przecież dwa lata temu tatuś wkładał mu siusiaka do pupy, to w końcu zaczyna w to wierzyć – wyjaśnia profesor Lew-Starowicz. – A jeśli nawet nie wierzy, to i tak będzie mówiło to, co chce matka, bo przecież boi się ją stracić. Tym bardziej że wcześniej z niezrozumiałych dla niego powodów straciło już tatę. Trzy lata temu kontaktów z dzieckiem zakazano Zenonowi W., urzędnikowi z Sopotu. Powód? Całował swoją córkę w pępek. A dziecko za namową byłej żony W. narysowało pewnej zatroskanej pani psycholog dwa wielkie smoki. Kiedy okazało się, że smoki to samce, a nie samice, Zenon W. zaczął mieć kłopoty z słowa – Zauważyłem, że w piekle ojców zaczyna być tłoczno – uśmiecha się smutno Krzysztof Oleksy z Sosnowca. – Niepokojąco tłoczno, mimo że w większości wypadków materiał dowodowy, na którego podstawie wytacza się przeciwko ojcom najcięższe z możliwych dział, jest na poziomie żenującym, wręcz fatalnym – przyznaje prawniczka Maria Ejsler z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Podobnego zdania są inni prawnicy. – Oskarżenia o molestowanie seksualne opierają się głównie na niepopartych żadnymi dowodami słowach. A przecież często to sprawy, które wychodzą po latach, gdy brakuje już świadków, którzy mogliby ewentual-nie potwierdzić daną wersję zdarzeń – dodaje doktor Cezariusz Sońta, prawnik z Instytutu Prawa Karnego Uniwersytetu Warszawskiego. – Do wyjątków należą sytuacje, gdy sąd ma wyrok podany na talerzu, na przykład nagranie, na którym widać, że ojciec molestuje dziecko. Co roku do polskich sądów trafia blisko półtora tysiąca oskarżeń o rodzicielską pedofilię. Profesor Zbigniew Lew-Starowicz uważa, że spośród tych wytaczanych podczas rozwodów przez matki co najmniej 30 procent to opowieści wyssane z palca. W sprawach karnych zdaniem profesora seksuo-loga odsetek pomówień jest mniejszy. Ale i tak przynajmniej co 10. ojciec – jak wynika z praktyki profesora – jest fałszywie oskarżany. – Ofiarami pomówień o molestowanie seksualne nie są zazwyczaj ci ojcowie, którzy spędzają wieczory z kumplami przy piwie – wyjaśnia seksuolog. – Takim nie stawia się zarzutów. Po głowie dostają ci, którzy poświęcają maksimum czasu swoim dzieciom i kochają je z całego serca. A potem płacą ogromną karę za to, że nie wstydzili się okazywać miłości. Kiedyś Krzysztof Oleksy uchodził za wzorowego ojca. Podobnie Stanisław B., inny oskarżony w toczącej się od sześciu lat sprawie. W opinii wystawionej przez biegłych z Warszawy psycholodzy podkreślali znakomite więzi łączące ojca z synem. Bo rzeczywiście oskarżony swojemu pierworodnemu i jedynemu synowi poświęcał każdą wolną chwilę. – I pewnie kąpał się z synkiem – domyśla się Robert Kucharski z proojcowskiej fundacji Akcja. Rzeczywiście, Stanisław się kąpał. Kąpiele, ale też inne kontrowersyjne zabawy z synkiem spowodowały, że psycholodzy z Łodzi uznali, iż takie kontakty z dzieckiem mogły wywołać reakcje typowe dla dzieci molestowanych seksualnie. Na tej podstawie ojca chłopca skazano w ubiegłym roku na cztery lata więzienia. Dopiero w połowie ubiegłego roku okazało się, że sąd nie wziął pod uwagę opinii biegłej z Warszawy, która nie zgodziła się z tym, co ustalili fachowcy z Łodzi. Proces z powodu skandalicznych zaniedbań sądu rozpoczął się od początku. Imię oczyszczone Instalator Krzysztof Oleksy kilka miesięcy po oskarżeniu o molestowanie syna wygłoszonym przez żonę stanął przed sądem w Sosnowcu. O tym, że gwałcił i wykorzystywał swoje dziecko, przekonali polski wymiar sprawiedliwości ci sami terapeuci, którzy wcześniej odpłatnie (zapłaciła, rzecz jasna, matka) zbadali Wojtusia i jego rodzicielkę. Sąd uznał, że psycholodzy są wiarygodni. Trzy lata temu Oleksy stracił prawa rodzicielskie. W grudniu ubiegłego roku, mniej więcej wtedy, gdy Sejm opowiedział się za farmakologiczną kastracją pedofilów i zaostrzeniem kar, prokuratura w Sosnowcu po siedmiu latach dochodzenia umorzyła oskarżenie przeciw Krzysztofowi Oleksemu. Rok wcześniej po naciskach adwokata Oleksego sąd zdecydował się bowiem sięgnąć po jeszcze jedną opinię psychologiczną, która opisywałaby relacje, jakie łączyły ojca z synem. Wystawił ją Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Krakowscy biegli nie zostawili na analizach swoich poprzedników suchej nitki. Nie dopatrzyli się żadnych nadużyć ze strony Oleksego wobec syna, za to dopatrzyli się sporych nadużyć ze strony matki. – Z nagrań rozmów dostarczonych przez matkę wynika, że wywierała na chłopca silną presję, stosowała pytania sugerujące, które uporczywie i wielokrotnie powtarzała, dodatkowo obiecywała gratyfikację za udzielenie oczekiwanych odpowiedzi – napisali biegli. Krzysztof Oleksy – w przeciwieństwie do wielu innych fałszywie oskarżanych polskich ojców – ma szczęście. – Moje dobre imię, imię kochającego taty, zostało właśnie oczyszczone – wzdycha z ulgą. I dodaje, że ojcom, którzy znaleźli się w podobnej jak on sytuacji, radzi uzbroić się w cierpliwość. Oraz skrupulatnie zbierać dowody na swoją niewinność (w jaki sposób – patrz ramka). Znany warszawski psycholog Bohdan Bielski, do niedawna biegły sądowy, przyznaje, że w przypadku tego typu postępowań ogromnym problemem są postawy sądów, które nie wymagają, by opinie biegłych psychologów spełniały wymogi postępowania karnego. – Nie wymagają, by rzetelnie i klarownie opisywali przeprowadzone badania – mówi Bielski. W efekcie jego zdaniem sędziowie zbyt często nie czytają opinii biegłych, a skupiają się jedynie na samych wnioskach. Psychologami z Polskiego Instytutu Ericksonowskiego na wniosek Oleksego na początku tego roku zainteresowała się śląska prokuratura. W tym samym czasie Oleksy złożył do sądu pozew o ograniczenie praw rodzicielskich Hanny H. * - Po serii przypadków molestowania dzieci Donald Tusk zapowiedział, że doprowadzi do przymusowej kastracji chemicznej pedofilów, nazywając ich przy okazji kreaturami. Nowelizacja kodeksu karnego ma wejść w życie jeszcze w tym roku Anna Szulc "Przekrój" 08/2009Poradnik fałszywie oskarżanego ojca Jeśli to możliwe, staraj się rozstawać z matką twojego dziecka w przyjaźni. Jeżeli jednak jest wojna, pamiętaj: 1. Nagrywaj rozmowy dziecka z matką, twoje z dzieckiem i twoje z matką (na przykład jej groźby kierowane pod twoim adresem). 2. Znajdź jak najwięcej świadków, którzy potwierdzą twoją wersję zdarzeń. 3. Znajdź dobrego adwokata. Nie żałuj na niego pieniędzy. To właśnie jemu może się udać przekonać sąd, żeby na przykład zlecił badanie psychiatryczne matki, by wziął pod uwagę opinię innego psychologa niż ten, który wystawił dla niej korzystne zaświadczenie. 4. Uzbrój się w cierpliwość. Nawet jeśli stracisz kontakt z dzieckiem na wiele lat, pamiętaj, że ono kiedyś dorośnie i zrozumie, że miało kochającego tatę. Kiedy zostaniesz uniewinniony, możesz oskarżyć matkę o zniesławienie. Domagaj się ograniczenia jej praw rodzicielskich, bo przecież wyrządziła krzywdę i tobie, i waszemu dziecku. Może to być straszak nie tylko dla niej, ale także dla wielu innych kobiet, które składają fałszywe zeznania przeciw ojcom swoich dzieci. Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!
Nie radzę sobie ze swoim 18-letnim synem. Po śmierci męża wszystko zaczęło się walić. Syn opuścił się w nauce, liceum kończy ledwo. Zaczęły się poważne konflikty z rówieśnikami i nauczycielami. Był incydent z kradzieżą, i poważniejsze pobicie kolegi, które nie pozostało bez konsekwencji. Syn sięga coraz częściej po alkohol, często znikają mi pieniądze z portfela, i wiem, że syn mi je podbiera. Czasami wprost mnie prosi o pieniądze, ale zdaje sobie sprawę, że prawdopodobnie mu odmówię: zapowiedziałam mu, że nie zamierzam finansować mu alkoholu. Ostatnio, w czasie awantury (kłótnia była o jego kolejne nocne wyjście i pieniądze) syn uderzył mnie w twarz. Po raz pierwszy w życiu, ale nie usłyszałam od niego ani jednego przepraszam. Nic, zachowuje się tak, jakby nic się nie stało. W naszym domu nigdy nie było przemocy, syn miał dużą swobodę, pozwalaliśmy mu na dużo. Mięliśmy dobry kontakt. Teraz to wszystko się zawaliło. Jest źle, jest bardzo źle. Nie radze sobie i nie wiem, co mam dalej robić. Cytuj
Rozwód to ogromne przeżycie dla każdego człowieka, ale także dla dzieci. Jest to zdecydowanie niełatwe i niezwykle bolesne doświadczenie. Co zrobić, żeby zadbać o siebie oraz dziecko w takiej sytuacji? W pierwszej kolejności zaakceptuj decyzję o rozwodzie oraz związane z nią emocje. Daj sobie czas i przestrzeń na wyrażenie smutku, złości, poczucia winy i innych towarzyszących emocji. Zaakceptuj również emocje swojego byłego partnera. W ten sposób łatwiej będzie przeprowadzać z nim rozmowy na trudne tematy. Pamiętaj, że rozwód to nie jest życiowa porażka, a często odważny krok w walce o swoje dobro. Przydatne będzie także prowadzenie dziennika, który pozwoli Ci na wyrzucenie wszelkich tłumionych emocji. Spróbuj zapisywać swoje myśli, często wypowiedzenie ich jest znacznie trudniejsze niż zapisanie. Poczujesz się lepiej kiedy będziesz mógł wyrzucić je z siebie, nawet za pomocą pisania. Nie zapomnij o tym, aby otaczać się wspierającymi osobami i nie bój się prosić o pomoc. Rozmowa z bliską osobą spowoduje, że nie będziesz czuł się samotna(y) w niełatwym momencie. Następnie postaraj się zdefiniować siebie na nowo. Ustal nowe cele i pragnienia życiowe. Spróbuj zastanowić się nad tym jak ma wyglądać Twoje życie bez dotychczasowego partnera. Wyciągnij lekcje z wcześniejszej relacji. Skup się na zebranym doświadczeniu z poprzedniego związku i otwórz się na nowe doznania, aktywności czy relacje. Spełnij swoje tłumione pragnienia. Może od zawsze chciałaś(eś) spróbować gry na instrumencie? To jest dobry moment na spróbowanie nowych doświadczeń. Jednocześnie nie karaj się za odczuwany smutek czy złość do byłego partnera. Masz prawo na chwile zwątpienia, poczucie winy, krzywdy czy inne emocje. Mogą one trwać nawet po orzeczeniu rozwodu, jest to normalna reakcja na rozstanie z bliską osobą. Twoje zdrowie psychiczne i emocje są ważne. Nie pozwól więc na ich umniejszanie. Jeżeli już wiesz, w jaki sposób zadbać o siebie w sytuacji rozwodu, istotne będzie skupienie się na podopiecznym. Dziecko podczas rozwodu pełni często rolę świadka konfliktu, ale także jest uczestnikiem kłótni między rodzicami. Ze względu na fakt, iż rodzice często w konflikcie zauważają jedynie siebie, dziecko zostaje zaniedbane i czuje się zagrożone. Traci swoje poczucie bezpieczeństwa. Rodzic w tym wypadku powinien dobrze przygotować się i stworzyć dziecku bezpieczną przestrzeń do wyrażania swoich emocji. Poniżej przedstawimy kroki, które warto podjąć, aby jak najlepiej zadbać o zdrowie psychiczne swojego dziecka w trakcie rozwodu. W pierwszej kolejności sprawdź aspekty prawne rozwodu. Pomyśl jaki typ rozwodu chcesz wziąć i jakie są jego prawne konsekwencje (rozwód bez orzeczenia o winie, z orzeczeniem o winie wyłącznie jednej strony lub obu). Zastanów się nad podziałem opieki rodzicielskiej nad dzieckiem oraz nad warunkami, które możesz mu zapewnić po orzeczeniu rozwodu. Ustal z partnerem takie aspekty jak podział majątku, sposób utrzymania dziecka, a także przyszłe zamieszkanie rodziców. Możesz stworzyć tymczasowy harmonogram kontaktów z dzieckiem, który łatwiej wprowadzi je w nową i niewątpliwe trudna sytuacje. W tym okresie nie decyduj się na poważne zmiany takie jak przeprowadzka do innej miejscowości czy zmiana pracy. Może to być po prostu za dużo zarówno dla Ciebie jak i dziecka w trakcie rozwodu. Bardzo ważnym etapem po podjęciu decyzji o rozwodzie jest poinformowanie o nim dziecka. Zarezerwuj sobie na rozmowę dużo czasu. Najlepiej będzie jeżeli wspólnie z partnerem przekażecie tę informację podopiecznemu. Istotne jest, aby dziecko nie poczuło, że może stracić jednego z rodziców. Dlatego też warto przygotować się wcześniej do tej rozmowy i ustalić wszelkie szczegóły z partnerem. Unikaj negatywnych sformułowań na temat drugiej strony, a także kłótni podczas rozmowy. Skup się na dziecku i nie oczekuj od niego, że zrozumie Twoją decyzje. Dziecko też potrzebuje czasu oraz przestrzeni na przemyślenie przekazanej informacji, oraz okazanie w związku z nią emocji. Warto poinformować je o tym jak najszybciej, ale dopiero po podjęciu ostatecznej decyzji. Skup się na tym, aby podczas rozmowy być opanowanym. Dziecko odczytuje głównie Twoje emocje. Mów w sposób prosty i nie okłamuj go. Co robić w trakcie oraz po rozstaniu? Najlepszym wyborem jest dokonanie mediacji sądowej. Próba sądowego rozwiązania konfliktu może być związana z narastaniem wrogości, a w efekcie negatywnego oddziaływania na kontakty z dzieckiem. Ponadto rozmawiając z byłym partnerem w sprawach dotyczących dziecka, pamiętaj o zachowaniu spokoju. Im lepsze stosunki między rodzicami, tym dziecko łatwiej zniesie rozwód rodziców. Unikaj kłótni z partnerem przy dziecku. Bez względu na jego wiek, konflikty zawsze są dla niego szkodliwe. Unikaj także zapewniania córce/synowi powrotu rodziców do siebie. W przypadku pytań wytłumacz, że rodzice nadal kochają dziecko, ale nie wrócą do siebie, wiec wspólne wakacje nie będą ważnym aspektem jest także pozostawienie córce/synowi dowolności w przekazywanych informacjach. Nie wykorzystuj go do uzyskiwania informacji o byłym partnerze, ani nie rób z niego sojusznika. Dziecko kocha oboje rodziców, a każda próba zmiany tego twierdzenia będzie wpływać na nie negatywnie. Zapomnij więc o takich stwierdzeniach jak „powiedz tacie/mamie, że…”, „tylko nie mów o tym mamie/tacie” czy o pytaniach z kim woli spędzać czas, czy kogo bardziej kocha. Powoduje to odwrotne skutki, podopieczny zniechęca się do opiekuna narzucającego mu sposób myślenia. To Ty wraz z drugim rodzicem jesteś odpowiedzialna(y) za ustalenie jego harmonogramu. Taki sam negatywny wpływ ma obrażanie drugiego rodzica w obecności podopiecznego, bo po prostu sprawia mu ból. W wychowywaniu podopiecznego powinna mieć udział każda ze stron. Ważne jest więc dbanie o regularne i przewidywalne kontakty z ojcem/matką. Przewidywalność daje poczucie bezpieczeństwa i pewności. Warto planować z wyprzedzeniem harmonogram spotkań i nie spóźniać się na nie. Każdej ze stron powinno zależeć na spotkaniach z córką/synem. Zapominanie, spóźnianie się czy ciągłe przekładanie ich daje odwrotne znaki zarówno rodzicowi jak i dziecku. Warto też zapewnić kontakt z dalszą rodziną dziecka tj. dziadkami czy innymi członkami rodziny każdej ze orzeczone zostały alimenty na rzecz dziecka, pamiętaj o ich sumiennym uiszczaniu. Kiedy masz wątpliwości co do sposobu wydawania pieniędzy, możesz umówić się z drugim rodzicem na płatności bezpośrednie, takie jak opłaty za zajęcia dodatkowe czy ubrania. W przypadku, gdy to Ty otrzymujesz alimenty, pamiętaj o zastosowaniu zasady ograniczonego zaufania. Nie możesz być pewny co do terminowości płatności alimentów, wiec warto nie wybiegać zbyt w przyszłość z planowaniem środków, których jeszcze nie otrzymałeś. Ponadto powstrzymaj się od narzekania na sytuację finansową przy córce/synu. Wszelkie takie sprawy, możesz ustalić z drugim rodzicem. Dziecko nie powinno być nigdy Twoim powiernikiem w aspekcie finansów, pracy czy związków. W przypadku nawiązania nowej relacji z innym partnerem pamiętaj o tym, aby nadal poświęcać dziecku taką samą ilość uwagi. W obliczu rozwodu córka/syn mogą obawiać się odrzucenia czy utraty Twojej miłości. Ważne jest więc, aby partnera przedstawić dopiero jeżeli jesteś pewna(y) swoich uczuć w sposób naturalny i rzeczowy. Uzgodnij z nowym partnerem przyszłe życie. Porozmawiaj z nim, aby nie zmieniał przyzwyczajeń i zasad dziecka, które dotąd panowały w domu. Ponadto nowy partner, nie może zastąpić drugiego rodzica dziecka. Pamiętaj o tym, aby nadal dbać o relacje córki/syna z ojcem/matką. Zadbanie o swój oraz dziecka stan psychiczny jest niezwykle istotne podczas rozwodu. Daj sobie i dziecku możliwość na przeżycie sytuacji i swobodne wyrażanie myśli. Zapewni to prawidłowy rozwój dziecka, a co za tym idzie szczęście rodzica. Niezależnie od sytuacji warto pamiętać, że wszelkie trudności są przejściowe, a proszenie o pomoc nie świadczy o Tobie w negatywnie.
konflikt ojca z synem psychologia